No i stało się... długo oczekiwany, długo planowany wyjazd na tor Ledenon...
Darek z Ducati Warszawa (obecnie Corse Italia) zaplanował cykl treningów na torach Europy i poprosił mnie o pomoc w organizacji - jako że szprecham w języku Goethego było mi łatwiej dogadać się z niemieckimi organizatorami tych treningów.
Z racji dużego sentymentu i gwarantowanej pogody na pierwszy ogień poszła Prowansja i karkołomny tor w Ledenon...
Dlaczego karkołomny? Bo różnice poziomów pomiędzy fragmentami dochodzą do 50 metrów, prawie każdy zakręt jest ślepy i bez poznania choćby "prawie" idealnej linii nie można przejechać tego toru płynnie... a tor nie jest długi - ma tylko 3150 metrów! Jednak liczba zakrętów, spadki przed tymi zakrętami powodują zmęczenie większe niz to odczuwane w Poznaniu... Trzeba dodać że tor jest zbudowany na sporej górce - widok stamtąd też jest niesamowity...
Wyjechaliśmy z W-wy 3 camperami i Koralikową mazdą w niedzielę rano... jazda przez Polskę to jednak wyzwanie i granicę w Jędrzychowicach pokonaliśmy po 16-ej... później już było łatwiej bo non-stop niemiecka Autobahn... :)
Po przyjeździe do Ledenon, pozostało nam odczekanie kilku godzin na otwarcie bram dla nas, gdyż odbywała się jeszcze inna impreza (trening) i w ten sposób po 18ej mogliśmy rozstawiać nasze sprzęty... Poza 1 wyjątkiem wszystkie motocykle były spod jedynie słusznej marki...
Mieliśmy zarezerwowane 2 boksy, więc nasze ukochane sprzęty miały wygodnie i nie były ściśnięte... Można było się zająć przygotowaniami - regulacje zawieszenia, ostatnie poprawki... Koralikowa pojechała z kanistrami po paliwo, żeby było czego nalać do zbiorników... No i czekać następnego dnia - pierwszego dnia treningów...
Pierwszy dzień to dla początkujących (a większość z nas albo była pierwszy raz na torze w ogóle, albo pierwszy raz w Ledenon) przede wszystkim nauka nitki toru i optymalnej linii jazdy... dlatego jeździliśmy w 5-osobowych grupach z instruktorami, którymi w naszym przypadku byli Koral i Adrian.
Drugiego dnia już otrzymaliśmy transpondery do pomiaru czasów i zaczeła się jazda indywidualna... Adrian i Łukasz poszli do grupy średniozaawansowanej (a kolejnego dnia poprosili o przepisanie do jeszcze lepszej grupy, bo było za wolno)
Na wyjściu na prostą nie sposób było nie postawić na tylne koło... co dla Korala nie było trudne a wręcz niezbędne... :)
Mnie udało się wykręcić czas 1.53, tj 23 sekundy wolniej od najszybszego niemca w grupie dla zaawansowanej... z czego jestem niezmiernie dumny...
I jeszcze kilka zdjęć z toru - podjazd i wyjście na prostą start/meta:
i na koniec jeszcze kilka ciekawych dukatów, które jeździły po torze - generalnie byliśmy pozytywnie zaskoczeni ilością dukatów, aprilii, była nawet jedna bimota... na koniec były zorganizowane wyścigi superbike i supersport oraz specjalna kategoria dla V-twinów - Thundercat Race - odgłos tych wszystkich maszyn jest niezapomniany...
Brak komentarzy do wyświetlenia.
Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to proste!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się