Skocz do zawartości

Desmo Maniax is a group with desmo in their hearts!


Welcome, Guest!

By registering with us, you'll be able to discuss, share and private message with other members of our community.

  • Frencci
    Frencci

    Moje 'Ducatowanie' ;-]

      https://docpoland.com/uploads/

    Zawsze jeździłem na motorowerach/motocyklach- pierwsza była to motorynka, później NRD-owskie wynalazki, 'japończyki'? i wreszcie w 2002 roku: Duc 998. Często w tym okresie bywałem w 'starym' Moto-Rex'ie w Poznaniu i poznałem ówczesnych właścicieli- 'Olesia' i 'Johnego', którzy właśnie byli posiadaczami Ducati: 916 SPS i 996, no i zarazili mnie tym 'włoskim wirusem'. Tak prawdę mówiąc, to nie wiedziałem początkowo cototo- jakieś włoskie-egzotyczne- żaden z kumpli nie jeździł takim-nawet na drodze się nie spotykało?to w takim razie nie musiało być to coś dobrego! Ale ciekawiło mnie jednak 'jak to się je'- pytałem, marudziłem a gdy przyszedł czas sprzedaży mojej R6- byłem już pewien- muszę kupić 'Dukę'! Rok 2002 był wg. mnie rokiem przełomowym dla Ducati- wszedł do sprzedaży 998, którego żywot zakończył się po roku i nowy, zupełnie odmieniony 999, który moim zdaniem niestety zerwał z rozpoznawalną i niepowtarzalną linią Tamburiniego- normalnie pogrzeb i 'zgrzytanie zębów' jak dla mnie! Doszły mnie wieści, że ówczesny importer ma w magazynie właśnie nowe 998 i po wielu perturbacjach, ciągnących się za mną do tej pory (kredyty, użycie pieniędzy przeznaczonych na inny cel)- kupiłem wymarzonego 998! Cóż to był za widok gdy 'Oleś" przywiózł Ją?byłem blady ze strachu bo nie wiedziałem 'co z czym' i do tego ta cała otoczka wokół tej włoskiej firmy: ' ferrari na dwóch kołach, 'tylko silnik i koła dla twardych <font color='red'>[desmo]</font>', hardcore itd. Nie pamiętam już czy odważyłem się na pierwszą jazdę próbną tego wieczora?! Tak to w wielkim skrócie się zaczęło. Później poznałem ludzi, którzy także kupili podobne modele tego roku i innych- i było już nas kilku. Podczas kolejnych spotkań w salonie czy wyjazdu wspólnego ktoś wpadł na pomysł, aby założyć klub użytkowników motocykli Ducati- przystaliśmy chętnie na propozycję i już wszystko potoczyło się błyskawicznie. Ktoś zaprojektował i wyprodukował naszywki, ktoś przygotował koszulki?żyliśmy tym. Uzgodniliśmy, iż w przeciwieństwie do mocno sformalizowanych klubów- nie będzie żadnego przymusu, comiesięcznych składek czy obowiązku każdorazowego meldowania się na spotkaniach w siedzibach klubów. Nie kręciła nas także działalność, tzw.'ludożerka-namiotowo-zlotowa'. Postanowiliśmy, że przede wszystkim będziemy kumplami spędzającymi miło wspólnie czas?i zobaczymy jak będzie dalej. Teraz widzę, że taka formuła przetrwała próbę czasu- spotykamy się całymi rodzinami i utrzymujemy nadal bliskie kontakty. Przyjmowany do klubu był każdy posiadacz Ducati, który był nam dobrze znany i wyrażał jasno chęć przystąpienia do naszej grupy. Przypadkowi/okazjonalni posiadacze byli pomijani jako nie 'rokujący' nadziei na przysłość. Prezesem został 'Miko", który wydawał nam się najodpowiedniejszy do kontaktów z centralą w Bolonii i innymi klubami a właśnie przesiadł się na nowe 'trzy dziewiątki'. On też zarejestrował nas w światowej bazie danych Ducati Owners Club's?i okazało się, ku mojej dzikiej rozkoszy, że jesteśmy pierwszym polskim klubem zrzeszającym użytkowników tej marki! Rozpoczęły się pierwsze, zorganizowane 'markowe' wyjazdy: 2003 rok- MotoGP w Brnie- cóż za rozkosz dla uszu- siedem Duczek na otwartych kominach przez ponad tysiąc kilometrów?nie zapomnę: jak w plątaninie pięknych uliczek Brna włączaliśmy nadmiarem decybeli alarmy samochodowe, jak spaliśmy w jakimś 'pokomunistycznym' hotelu daleko od toru gdzie motocykle parkowaliśmy w nieużywanej stołówce, jak rozwijaliśmy dziesięciometrowy transparent 'Desmomaniax DOC Poland' na torze i wreszcie jak od naszych świec dymnych i kolorowych rac zapaliła się sucha trawa przy torze?ale to psssss, jest co wspominać. Wtedy też wspomniał o nas podczas transmisji Eurosportu Adam Widomski ;-] (pozdrawiam Cie Adam serdecznie!).Był z nami wtedy jeszcze- nasz niezapomniany 'Gaduła', który później zginął właśnie na swoim ukochanym Monsterze [*]. Hmm, kiedyś spotkałem się z określeniem:, że Ducati mają wbrew pozorom wiele wspólnego z Harley'ami?ale trzeba trochę w 'tym' siedzieć aby zrozumieć dlaczego. Harley- legenda, styl życia, wielu ma je do 'końca', niedościgniona baza do przeróbek, niesamowity marketing itd. A Ducati- mam nadzieję, że ortodoksyjni HD'owcy nie rozwalą mi 'ślicznotki' przy najbliższej okazji- jest w wielu sprawach identyczne. Ducati dla wielu jest synonimem sprzeciwu dla japońskiej masówki, wyrwania się z 'szarości' i symbolem przeciwstawienia się 'dresowym' ścigantom. Znam wielu ludzi w Europie, którzy mają jedna i więcej Duk od lat, starzeją się z nimi- jeżdżą starym autem ale ich nie sprzedadzą. Wytwarza się też specyficzny sposób spędzania czasu przez ( z reguły zamożniejszych ludzi niestety) użytkowników- polegający na wspólnych wyjazdach na tory wyścigowe (no bo jakby nie patrzec- pierwotnym pomysłem było 'lanie' konkurencji na wyścigach)- np. Tor Poznań, gdzie są specjalnie organizowane zawody w stylu 'Battle of Twins' gdzie rej wodzą właśnie Ducati. Bywałem wielokrotnie na nich- przyjeżdżają całe rodziny, z psami, kotami, nowymi i starymi 'Dukami'. Dla większości nie liczy się czas okrążenia ale 'własna adrenalina', wieczorne piwo i grill z przyjaciółmi, pogawędki, wzajemne oglądnie motocykli, omawianie przeróbek... Czy jakaś inna marka motocykli niż Ducati i HD ma tak rozwinięty rynek gadżetów, ciuchów, części tuningowych itp.- żadna. Kupując nowego Superbike'a, dostaje się w kopercie dwa katalogi sporych rozmiarów- jeden z odzieżą i gadżetami, drugi- z podzespołami do przeróbek. Sam nie wiem już jak dużo mam odzieży z naszym logo, nawet moja żonka dała się zarazić tym stylem. Już nie pamiętam ile czasu przesiedziałem nad katalogiem z częściami? Czy ktoś nie przerabiał lub nie myślał o tym- w kontekście swojej 'Duczki'? Niewielki procent ludzi, których znam jeździ 'taśmowymi' motocyklami?Pamiętam nasze pierwsze przeróbki tłumików- poszukiwania 'przepisów' w Internecie, odpowiednich perforowanych blach do środka, materiałów wyciszających...no bo jak to?- pyrkocząca jak 'Komarek' Duka?! Tak było na początku bo dopiero wchodziliśmy w temat i nawiązywaliśmy kontakty. Przez te wiele lat jeszcze się nie zawiodłem na przyjaźni z Dukatowcami- może miałem szczęście lub moje spostrzeżenia poczynione na przestrzeni tych lat są jednak trafne- nowe Ducati kupuje raczej zdecydowana osoba właśnie na tą markę bo trzeba mieć naprawdę dużo samozaparcia albo kasy aby nie kupić tańszego 'japończyka'- kilkadziesiąt KM mocniejszego. Rzadko właśnie spotyka się typowych 'dresiarzy' na tych 'makaronach', no chyba, że przypadek lub okazja spowodowała zakup. Długo się jednak nimi nie cieszą z reguły?bo toto awaryjne, 'sam nie zrobię serwisu w garażu', na 'prostej' mi kumple odchodzą itd. No i dobrze, że tak jest. Choć trochę muszę powiedzieć jednak o awaryjności i serwisach. Ja akurat nie miałem specjalnych problemów z motocyklem oprócz dwóch lub trzeć spalonych przekaźników i wymiany całej tylnej piasty na gwarancji. Pierwsze 998, które trafiły do Polski cierpiały na chorobę 'wieku dziecięcego' polegająca na nieoczekiwanym gaśnięciu silnika podczas lekkiego dodawania gazu podczas ruszania z miejsca, co doprowadziło mnie do położenia motocykla podczas ruszania ze stacji benzynowej. Było z tym nie lada problemów bo ówczesny importer sprzedawał najdroższe motocykle sportowe w Polsce ale nie widział potrzeby w przeszkoleniu mechaników z serwisów czy choćby przygotowaniu przetłumaczonej instrukcji na j. polski (!!). Gdyby nie własne doświadczenia Olesia i Johnego to byłby klops i mogiła. Pożyczali komputer diagnostyczny z centrali i próbowali usterkę eliminować metodą prób i błędów. Ja w tym czasie poznałem prezesa klubu berlińskiego i szczęśliwie polecono mnie jednemu z najlepszych mechaników Ducati- na pewno w okolicach Berlina- Helmutowi co uchroniło mnie od wielu przyjazdów do zaprzyjaźnionego serwisu i niekończących się prób. Wybraliśmy się więc do Berlina pewnego razu z moja Smoczycą rano i ku naszemu zdziwieniu- wyjechaliśmy z Berlina po dziewięciu godzinach od przyjazdu- tyle trwał akurat przypadający przegląd+ modyfikacje, których sobie zażyczyłem. Zdziwienie było podwójne bo nie widziałem, do tej pory tak wyposażonego specjalistycznie serwisu: podnośniki do motocykli, analizatory spalin, dwa rodzaje komputerów, specjalistyczne 'dukatowe' narzędzia, silikony 'Ducati' itp. Najpierw ku mojemu przerażeniu rozebrano mi motocykl prawie do gołej ramy, 'sztyft' poszedł myc owiewki specjalnym płynem a mistrz zakasał rękawy czerwonego kombinezonu i zaczął działać. Nie wiedziałem do czego służy połowa z rzeczy, które brał do ręki. Wyregulowano mi wtedy silnik pod otwarte Acrapovic'e, które miałem,  założono dłuższy łańcuch i 'carrier' z większą aluminiową zębatką, otwartą pokrywę sprzęgła oraz wymieniono mi stalowe koło 'flywheel' na aluminiowe aby motocykl żywiołowio reagował na dodanie gazu. Pierwszy raz też widziałem jak się reguluje napięcie pasków rozrządu- 'odpadłem' zupełnie myśląc, że do tego potrzebny jest paluch i wprawne oko fachowca z praktyką! Zdziwienie moje sięgnęło zenitu gdy po zakończonej sprawie- Helmut wziął się do wypisywania jakiś dokumentów, które okazały się ubezpieczeniem- i nie pozwalając mi wsiąść na motocykl pojechał 'na Berlin' przetestować sprzęt-taka procedura. Wrócił zadowolony bo wszystko było ok 
    i dziękował?bo pierwszy raz po Berlinie jechał na otwartych kominach nie obawiając się Polizei. Wtedy dopiero mogliśmy zbierać się do powrotu. Tak się też zaczęła moja przygoda z 'ulepszaniem' motocykla: były różne klocki hamulcowe, opony, tytanowy amortyzator skrętu, jest cały układ Termignioni Titanium 54mm i sportowy komputer, dziwne koła, dużo włókna węglowego, inna sprężyna w zawieszeniu, inne mocowanie tabl.rej., mocniejsze żarówki, zmiana na monoposto, wyższa szyba. Z praktyki podpowiem parę rzeczy: nie myć myjkami wysokociśnieniowymi (słaba izolacja przewodów, wypłukiwanie uszczelnienia z tylnej piasty: monowahacze-zatarcie łożyska), zmieniać nawet częściej płyny i filtry niż przewiduję producent, fachowo kontrolować naciąg pasków rozrządu, zaopatrzyć się w o-ringi uszczelniające szybko-złączki paliwowe i dekiel od filtra paliwa pod zbiornikiem bo uszkadzają się, dbać o akumulator i nie ładować żelowego zwykłym prostownikiem (tak załatwiłem kiedyś swój),wywalić z airboxów w Superbike'ach gumowe 'zwężki' kastrujące dopływ powietrza (wyregulować później), czyścić/wymieniać filtry powietrza i nie zakładać 'kopułowych' nad wtryskiwaczami typu 'No Toil'- sprawdzone- obniżają moc, niektóre modele nie lubią 'koła' (z odmy leje się pod tylne koło olej z silnika!), przy zmianie pokrywy sprzęgła na otwartą- wybrać najbardziej 'pancerną' (uślizg na prawym boku przeważnie kończy się wyrwaniem docisku sprzęgła). Reasumując- aby użytkownik był zadowolony i przywiązany do marki MUSI być w kraju dobrze wyposażona i przeszkolona baza serwisowa a także należy rozsądnie podchodzić do samego motocykla- przecież tak nietuzinkowego! Nie wspomnę już o tak 'błahej' kwestii jak cena części i usług ale to już inna kwestia. Wracam do spraw Klubu- piękny to był okres gdy na rozpoczęcie lub zakończenie sezonu motocyklowego w Poznaniu jeździliśmy dwudziestoma motocyklami- chciało się żyć. Śmiechu było co nie miara gdy ludzie pytali ile ten motocykl ma lat- bo przecież rama tak dziwnie spawana z rur a nie aluminiowy odlew i nie podobny przecież do nowych 'japończyków', kable jakoś na wierzchu itp. Kilka razy zdarzało się, że kierowcy 'katamaranów' litując się nade mną- wskazywali palcami na silnik, sugerując, że coś zaraz wybuchnie?a to było otwarte sprzęgło grzechoczące jak wrzucane metalowe talerze do wanny ;-]. Nakręcało to mnie do działania- zorganizowaliśmy kilka ogólnopolskich desmomeeting'ów w Gnieźnie. Fajny i niezapomniany dla mnie był okres przygotowań i 'dogadywania' się, gdy na zamieszczone na motocyklowych forach internetowych informacje odpowiadali zupełnie mi nie znani ludzie z całej Polski, chcących poznać innych użytkowników tych 'nietypów'. Spotkaliśmy się po raz pierwszy 'w ciemno' w Gnieźnie kilka lat temu i nikt się nie zawiódł na znajomości- tacy są Ducatisti, których znam- są do 'tańca i do różańca'! Kilka razy pisałem z prośbą o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś problemu do serwisów czy klubów Niemczech- zawsze odpisywali i zapraszali do ich odwiedzenia. Z sentymentem nosze nasze okolicznościowe koszulki, 'smycze', okolicznościowe pin'y przesyłane z Bolonii, naklejkę z wadowickiego spotkania mam na samochodzie, - jest świetnie cały czas i baterie nadal mi się nie rozładowują. Obecnie jakoś większa część członków naszego Klubu jest zalatana bo w ostatnich latach 'wysypało' się trochę malutkich 'dukatków i dukatinek'?właśnie jedna krzyczy na mnie, że chce wyjść na spacer ;-] ;-]. Nie znaczy to jednak, że nic się nie dzieje- Miko, Oleś i Dziadyga byli na spotkaniu organizowanym przez jeden z czeskich DOC, były także 'Włochy" na zaproszenie fabryki itd. Ja jakiś czas temu zostałem zaproszony przez jeden z Niemieckich DOC na kolacje z Teamem Ducati w przeddzień MotoGP na torze w Sachsenring. To niezapomniane przeżycie- poznać Capirossiego i ludzi z teamu! Liczyłem bardziej na spotkanie i rozmowę z moim ulubionym Baylissem (stąd moja 'ślicznotka' ubrana jest w replikę '21 Infostrada'!) ale nie przyszedł, odpoczywając przed wyścigiem...tak- to był dla Niego trudny okres w MotoGP. A jak już jestem przy ślicznotkach?przyszedł mi do głowy jeden motyw sprzed lat- będąc któregoś razu nad poznańską Maltą, pijąc kawę i czekając na niezawodnego jak zawsze 'Dziadyge"- przysiadł się do mnie spacerujący z York'iem siwy jak gołąbek starszy pan?myślę sobie- znów tysiąc pytań od kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia itd. Jakie było moje zaskoczenie gdy powiedział, że kilkadziesiąt lat temu mieszkając za granicą miał także Ducati jako młody chłopak i jedyne określenie jakie telepie się Jemu po głowie od tego czasu to porównanie Ducati do pięknej Włoszki w skąpym bikini i stwierdzenia: 'to jest to, czego mężczyzna jedynie potrzebuje do życia'?'wot zagwozdka' to dla mnie była, a Pan wstał, pożegnał się i podreptał dalej. Nie spotkałem Go już później lub po prostu nie podszedł ponownie.Coś w tym jest- z biegiem lat- coraz bardziej podoba mi się ten Dukat, pierwsze modele Superbike'ów są naprawdę ponadczasowe. Tak to już jest w dużym skrócie i dużym nieładzie z uwagi na chroniczny brak czasu i pisanie 'z doskoku' 'dukatowy lajf' widziany moim zapewne subiektywnym okiem. Kocham ten sprzęt, pomimo niskiego komfortu, niewygodnej dla średniego wzrostu kierowców kierownicy, braku schowków, sporadycznych kaprysów, hiperniewygodnej pozycji pasażera?ale jak to kiedyś Johny powiedział- lejesz paliwo, torba na zbiornik i daaaajesz do przodu- a martwisz się dopiero jak już coś się stanie!


    Forza Ducatisti! Forza Makarony ;-]


    Zaloguj się, aby obserwować  
    Zaloguj się, aby obserwować  

    Opinie użytkowników


    Brak komentarzy do wyświetlenia.



    Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

    Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony


×

Ważne informacje

By using this site, you agree to our Warunki korzystania z serwisu.