-
Zawartość
2016 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Typ zawartości
Profile
Aktualności
Fora
Galeria
Kalendarz
Mapa użytkowników
Wszystko napisane przez Fala
-
WSBK -R3- Portimao (Race 2) Autódromo Internacional do Algarve, Sítio do Escampadinho, Mexilhoeira Grande, 8500-148 Portimão, Portugal
-
WSBK -R13- San Juan (Race 2) Autódromo El Villicum, San Juan Province, Argentina
-
WSBK -R7- Magny-Cours (Race 1) Circuit de Magny Cours, Magny-Cours, France
-
WSBK -R7- Magny-Cours (Race 2) Circuit de Magny Cours, Magny-Cours, France
-
WSBK -R6- Catalunya (Race 1) Barcelona-Catalunya Circuit, Carrer Mas Moreneta, 08160 Montmeló, Barcelona, Spain
-
WSBK -R6- Catalunya (Race 2) Barcelona-Catalunya Circuit, Carrer Mas Moreneta, 08160 Montmeló, Barcelona, Spain
-
Znakomicie zakończyli sezon zawodnicy AF Racing Ducati Toruń Team. Robinn Kraaikamp zwyciężył w całym cyklu Alpe Adria Cup, Maciej Ukleja w tej serii był trzeci, Marko Jerman uplasował się tuż za podium w klasie w Superbike, a Daniel Bukowski błysnął formą w „superstockach”. Ostatnia runda Mistrzostw i Pucharu Europy Środkowej „Alpe Adria” odbyła się w czeskim Moście. Wśród szerokiego grona uczestników było czterech zawodników AF Racing Ducati Toruń Teamu. Przed tą odsłoną rywalizacji było jasne, że aż trzech z nich, Robin Kraaikamp, Maciej Ukleja i Marko Jerman, ma szanse na końcowe podia cyklu. Ponadto na zawody w Czechach po kilkumiesięcznej przerwie w startach powrócił Daniel Bukowski. Swoje zadanie kapitalnie wypełnił walczący o mistrzostwo Alpe Adria Cup w klasie 1000 Robin Kraaikamp. Co prawda tuż przed ostatnią rundą sezonu był on liderem klasyfikacji generalnej, jednakże jego przewaga nad najgroźniejszym z rywali była na tyle mała, iż było jasne, że konkurenta trzeba będzie pokonać w przynajmniej jednym z dwóch wyścigów. Robin swoje zadanie wypełnił z nawiązką. Zaczął od triumfu w sesji kwalifikacyjnej. W pierwszym wyścigu wygrał i było wiadomo, że jest już bardzo tytułu. Trzeba jednak było postawić kropkę nad „i”. W drugim wyścigu dojechał do mety na trzeciej pozycji, jednakże wicelider serii pechowo nie ukończył tego startu. Tym samym stało się jasne, że reprezentant AF Racing został mistrzem całego cyklu. Stres przed tym startem był, ale na całe szczęście na tyle udało się go opanować, że nie przeszkodził mi w walce na torze – mówi świeżo upieczony czempion Alpe Adria Cup. – Zwłaszcza w pierwszym wyścigu było gorąco. Wówczas sprawa tytułu była jeszcze w pełni otwarta. Mój główny rywal był na prowadzeniu. Ja naciskałem na Jarka, to z lewej, to z prawej. Pewnym momencie chyba udało mi się go trochę przechytrzyć, co wpłynęło na końcowy wynik rywalizacji. Zamarkowałem przed łukiem atak, on nie chciał odpuścić i nieco przestrzelił zakręt, co pozwoliło mi na objęcie prowadzenia, które udało się utrzymać już do końca tego wyścigu. Bardzo cieszę się też z wyniku Maćka. Gdy dowiedziałem się, że on także stanie na podium kończącym cały sezon, to moja radość była podwójna. Cechą, która niewątpliwe wyróżnia nasz zespół jest niezwykła atmosfera w nim panująca. Razem cieszymy się ze zwycięstw, razem przeżywamy porażki, nawzajem bardzo się wzajemnie wspieramy i motywujemy do walki. Do ciekawe, takiego zakończenia sezonu nie spodziewał się nawet sam Maciej Ukleja. O tym, że rywalizację w Alpe Adria Cup zakończył na trzecim miejscu w „generalce” dowiedział się, gdy wezwano go z namiotu, ażeby wspólnie z Robinem stanął na podium. To dla nas wszystkich było zaskakujące, gdyż przed tą rundą wydawało się, że szansę na pierwszą trójkę całego sezonu są w tym przypadku może jeszcze nie czysto teoretyczne, ale naprawdę małe – stwierdza Dariusz Małkiewicz, szef zespołu. – Maciek jednak na ten tytuł II-wicemistrza niewątpliwe zasłużył. Nie startował we wszystkich rundach sezonu, ale wtedy gdy jechał, to pokazywał na co go stać, zwłaszcza podczas przedostatnich zawodów, w Chorwacji. Niestety, tym razem nie poszczęściło się trzeciemu z jeźdźców AF Racing. Marko Jerman ostatecznie uplasował się tuż za podium, na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej „królewskiej” klasy Superbike. Wpływ na to miało kilka czynników – analizuje Dariusz Małkiewicz. – Po pierwsze, w ramach tej rundy mieliśmy bardzo małą ilość wolnych treningów, co z kolei przełożyło się na to, że nie do końca wstrzeliliśmy się z ustawieniami. Druga istotna kwestia, Marko chyba zaczął liczyć punkty, kalkulować, wiedział, że te trzecie miejsce na koniec sezonu jest już naprawdę blisko. Przez to w jego poczynania na torze wkradło się trochę za dużo stresu, nerwowości. On jest świetnym zawodnikiem, więc umiejętności bynajmniej mu nie zabrakło. Zadecydował w zasadzie pierwszy wyścig, który bardzo źle się dla nas poukładał. Ostatecznie Marko dojechał do mety na 12. pozycji i stało się jasne, że w drugim wszystko musimy postawić na jedną kartę. Taki styl jazdy i te wspominane ustawienia sprawiły, że pod koniec wyścigu jemu naprawdę już brakowało przyczepności. Niewątpliwie zrobił co mógł, walczył, ale tego dnia to już jednak nie wystarczyło. My bynajmniej z tego powodu nie rozpaczamy, bo te czwarte miejsce na zakończenie sezonu w tak silnie obsadzonej klasie, w której ścigają się najlepsi zawodnicy ze sporej części Europy, to niewątpliwie świetny wynik, tym bardziej, że był to dopiero nasz pierwszy sezon na tym motocyklu. My przez te kilka miesięcy ciągle się go uczyliśmy. To z pewnością jeszcze bardziej zaprocentuje w kolejnym sezonie, o którym już w tym momencie myślimy. Marko z pewnością następny rok będzie z nami, bo już jesteśmy dogadani. Wracając jeszcze do jego występu w Moście, oczywiście, cieszylibyśmy się z tego trzeciego miejsca, jednakże uczciwie trzeba przyznać, że gdyby udało się Marko wskoczyć na te „pudło” to byłby to spory fart. Ogólnie jednak w kontekście całego sezonu chyba jednak na nie jeszcze nie zasłużyliśmy. My nie chcemy wygrywać przez jakieś zbiegi okoliczności, problemy i nieobecność rywali. Może uda się za rok? Kto wie? Co do reszty chłopaków, to z ich postawy też jestem bardzo zadowolony. O Maćku już wspominaliśmy, ale rzecz jasna niezwykle cieszą sukcesy Robina i nie chodzi tu tylko o sam ten tytuł, ale duże słowa uznania należą mu się także za to, że w tak trudnym momencie zniósł tę presję. Również Daniel Bukowski zaprezentował naprawdę dobrą formę po tak długiej przerwie. W pierwszym wyścigu jechał jeszcze trochę sztywno, ale w drugim było już niewątpliwie dobrze. Popularny „Buła”, który tym razem startował w mistrzostwach w prestiżowej klasie Superstock 1000, zaczął od dziewiątego miejsca w kwalifikacjach. Tę samą lokatę zajął w pierwszym z wyścigów. W drugim dotarł do mety na wysokim, piątym miejscu. Poczułem ten ogień, tak jak kiedyś – podkreśla Daniel Bukowski. – Szkoda, że to wszystko tak szybko się skończyło, bo z wielką przyjemnością przejechałbym jeszcze z kilka wyścigów więcej. Ten start dał mi bardzo dużo frajdy. Kilka miesięcy przerwy sprawiły, że głód jazdy po torze był bardzo duży. Mówiąc w przenośni, przez ten czas może trochę się zakurzyłem, ale widać, że bynajmniej nie zardzewiałem. Jeszcze sobota była dla mnie trochę frustrująca. Ciężko to szło, nie jechało mi się dobrze. To był dla mnie taki wyścig na przetrwanie. Po części wynikało to też pewnie z małej ilości wolnych treningów, które mieliśmy przed zawodami. Potrzebowałem trochę okrążeń, żeby się „wjeździć”. Już niedziela była naprawdę dobra. Poczułem się dużo pewniej na motocyklu, złapałem odpowiedni rytm, energię, czucie maszyny. To przełożyło się na te dobre miejsce, choć z pewnością mogłoby być jeszcze lepiej, gdybym przed tym startem mógł jeszcze więcej pojeździć. W drugim wyścigu niemal z każdym kolejnym okrążeniem było coraz lepiej. Wystarczy tutaj nadmienić, że najlepszy czas „best lap” w trakcie całego tego weekendu uzyskałem bodajże na przedostatnim kółku i to pomimo już bardzo znacznego zużycia opon. Co do przyszłego sezonu to „Buła” jeszcze nie chce składać żadnych konkretnych deklaracji. Zapewnia jednak o jednym. Chciałbym się ścigać – mówi z uśmiechem. – Zapału, werwy z całą pewnością mi nie brakuje, a co do formy, to jestem przekonany, że może być jeszcze lepsza. Jeśli tylko potrenuję, to stać mnie będzie na jeszcze więcej. Plany na przyszły sezon z całą pewnością jednak będą zależały głównie od budżetu. Jeśli znajdą się odpowiednie środki, wsparcie sponsorów, to na pewno chciałbym jeszcze powalczyć o wysokie Przeczytaj cały wpis
-
Reprezentanci AF Racing Ducati Toruń Team już w ten weekend powalczą w ostatniej rundzie tegorocznego sezonu Mistrzostw i Pucharu Europy Centralnej „Alpe Adria”. Kolejne tytuły są naprawdę blisko. Podczas ostatniej odsłony tegorocznej serii na torze w czeskim Moście zaprezentuje się aż czterech zawodników „Czerwonego Teamu”. W Alpe Adria Cup zespół będą reprezentowali: aktualny lider klasyfikacji generalnej klasy 1000 – Robin Kraaikamp oraz piąty w tym zestawieniu Maciej Ukleja. W mistrzostwach w „królewskiej klasie” Superbike o końcowe podium cyklu powalczy czwarty w „generalce” Marko Jerman i powracający do ścigania po kilkumiesięcznej przerwie Daniel Bukowski. Mistrz czy wicemistrz? Jest już pewne, że przynajmniej jeden reprezentant AF Racing zakończy sezon tytułem mistrzowskim lub wicemistrzowskim, bowiem w walce o końcowy triumf w pucharowej klasie 1000 pozostało już tylko dwóch zawodników. Liderem jest Robin Kraaikamp, jednakże drugi w tej klasyfikacji Jarosław Budzyński traci do Holendra z polską licencją raptem dziewięć punktów. Tutaj sytuacja jest jasna, Robin, ażeby zostać mistrzem, najprawdopodobniej będzie musiał pojechać przynajmniej na remis, a więc w minimum jednym z dwóch wyścigów pokonać rywala – wyjaśnia Dariusz Małkiewicz, szef AF Racing Ducati Toruń. – Gdyby oba wyścigi wygrał jego konkurent, to wówczas on będzie cieszył się ze zwycięstwa w całym cyklu. Przewaga Robina w klasyfikacji generalnej jest na tyle mała, że nawet dwa drugie miejsca mogą w tym przypadku nie dać mistrzostwa. Ten tytuł mogliśmy zapewnić sobie już nawet podczas poprzedniej rundy, jednakże Robin z przyczyn zewnętrznych nie mógł wystartować w Chorwacji. Stąd też końcówka sezonu w tym przypadku szykuje się bardzo emocjonująca. Nie bez szans na końcowe podium całego cyklu jest też startujący w tej samej klasie co Kraaikamp Maciej Ukleja. On aktualnie zajmuje piątą lokatę w „generalce”, jednak jego strata do zawodników plasujących się obecnie na trzecim i czwartym miejscu jest stosunkowo niewielka. Kibiców zespołu nadzieją napawa niewątpliwie bardzo dobry występ Macieja w poprzedniej rundzie na Autodromie Grobnik. Powalczą o… wisienkę Szczególne emocje w szeregach zespołu będą z pewnością panowały także podczas wyścigów klasy Superbike. W tym przypadku ranga zmagań jest jeszcze wyższa, gdyż zawodnicy rywalizują w serii nie pucharowej, a mistrzowskiej i to w najbardziej prestiżowej spośród wszystkich klas. Marko Jerman, lider zespołu, jest w tym momencie czwarty i ma realne szanse na trzecie miejsce w całym sezonie 2019. Stawka jest jednak bardzo mocna i rywale z całą pewnością nie będą ułatwiali mu zadania. To prawda, w tym przypadku poprzeczka będzie zawieszona naprawdę wysoko – ocenia Dariusz Małkiewicz. – Wiemy, jak znakomitym motocyklistą jest Marko i mamy świadomość, że te podium jest realne. Bardzo miło byłoby ten rok startów zakończyć tak mocnym akcentem, jednakże przed tą rundą nie chcemy tworzyć sobie jakiejkolwiek niepotrzebnej presji, bo to mogłoby wręcz przynieść zupełnie odwrotny efekt. Tak szczerze, to nawet, gdyby w Moście bezpośredni rywale w walce o tytuły pokonaliby Marko i Robina, to nikt w zespole z tego powodu bynajmniej nie będzie robił żadnej tragedii, bo to i tak znakomity sezon dla nas. Już w tym momencie osiągnęliśmy więcej niż sobie na ten rok wcześniej zakładaliśmy. Zwycięstwo Marko w Chorwacji i jego wysoka pozycja w klasyfikacji generalnej mistrzostw, co najmniej drugie miejsce Robina w pucharze, wysoka pozycja w generalce również Maćka. Co dla nas jest bardzo cenne, dogadaliśmy się z motocyklem. Wydaje nam się, że w trakcie tych kilku rund naprawdę dobrze poznaliśmy tę nową dla nas maszynę, co z pewnością jest dobrym prognostykiem pod kątem przyszłego sezonu, o którym już zaczynamy myśleć. Także nasz plan maksimum na ten rok w zasadzie już został wykonany. Każde osiągnięcie więcej to dla nas już w zasadzie taka przysłowiowa wisienka na torcie „Buła” wraca na tor Do rywalizacji po kilkumiesięcznej przerwie powraca powraca Daniel Bukowski. Motocyklista z Wielkopolski wziął udział w inauguracyjnej rundzie mistrzostw, która odbyła się na Slovakiaringu, lecz później pauzował. On do startu w Moście również podchodzi bez jakiś konkretnych oczekiwań co do wyniku, jednak przyznaje, że bardzo cieszy się z powrotu do walki na torze i mówi wprost, że już nie może się doczekać się zawodów. Jak to mówią, ciągnie wilka do lasu – mówi z uśmiechem popularny wśród kibiców „Buła” .- Tor to mój żywioł i w ostatnich miesiącach naprawdę bardzo mi tego brakowało. Nie stawiam sobie żadnych konkretnych celów co do wyniku w Czechach. Również szefostwo teamu nic mi w tym temacie nie narzuca. To samo dotyczy naszych pozostałych zawodników. Nie chcemy tworzyć w tym przypadku jakiejkolwiek niepotrzebnej presji. To już i tak bardzo udany sezon dla ekipy. Mimo, że nie startowałem w większości rund, to zawsze mocno trzymałem kciuki za chłopaków i ich sukcesy bardzo mnie cieszą. Ja w trakcie tej rundy zamierzam po prostu zrobić swoje, pojechać najlepiej, jak tylko potrafię i cieszyć się tą jazdą na zakończenie sezonu. Sądzę, że pozostali chłopacy w tej chwili także do tego w ten sposób podchodzą. Zamierzamy, jak najlepiej wykonać swoją robotę, a jeśli dodatkowo uda nam się coś jeszcze osiągnąć, to tym bardziej będziemy się cieszyli. Tor w Moście jest obiektem, który naprawdę lubię. Choć będę startował na starym motocyklu, na którym osiągałem sukcesy przed trzema laty, to jednak zapewniam, że powalczę i tanio skóry nie sprzedam. Zmagania w czempionacie i pucharze Alpe Adria zakończą się w niedzielę i wówczas poznamy nowych mistrzów sezonu 2019. Przeczytaj cały wpis
-
To był wprost wymarzony weekend dla ekipy AF Racing – historyczna, pierwsza wygrana w klasie Superbike i kolejne dwa miejsca na podium w Alpe Adria Cup! Zwycięstwo Marko Jermana w sobotnim wyścigu na Autodromie Grobnik było dla „Czerwonego Teamu” doprawdy przełomowym wydarzeniem. To pierwszy triumf zespołu w najbardziej prestiżowej klasie, czyli SBK (Superbike), w ramach Mistrzostw Europy Centralnej odbywających się pod szyldem Alpe Adria International Motorcycle Championship. To był dla nas bardzo dobry weekend, a naprawdę niewiele zabrakło, żeby był wręcz idealny– podkreśla, nie ukrywając swojej radości, menedżer zespołu Dariusz Małkiewicz. Przez cały weekend Marko Jerman czuł się na chorwackim obiekcie dosłownie jak przysłowiowa ryba w wodzie. Jego znakomita dyspozycja o tyle nie dziwi, że Autodrom Grobnik to dla tego utytułowanego Słoweńca w zasadzie „domowy” tor. Mimo tego aż tak kapitalnych wyników w miniony weekend nie spodziewał się jednak ani on sam ani nikt z ekipy. Jakby nie patrzeć, to cały czas uczymy się tego nowego dla nas motocykla– mówi Dariusz Małkiewicz. – Po cichu liczyliśmy, że pod koniec sezonu uda nam się powalczyć o pierwsze podium w Superbike’ach, ale aż takiej dominacji na torze jednak nie się spodziewaliśmy. Jerman uzyskał najlepsze rezultaty w trakcie wszystkich trzech wolnych treningów. W sesji kwalifikacyjnej było ciut gorzej (Marko zajął w niej czwartą lokatę), tylko dlatego, że reprezentant AF Racing nie mógł znaleźć sobie odpowiednio dużo miejsca na torze, ażeby pojechać maksymalnie szybkie okrążenie. Trochę „przeszkadzali” mu bowiem jadący przed nim wolniejsi rywale. W pierwszym wyścigu Jerman nie tylko triumfował, ale też uczynił to w doprawdy imponującym stylu, uzyskując na mecie sporą przewagę nad konkurentami. W drugim wyścigu też pewnie prowadził, ale tuż przed wejściem w jeden z łuków zaliczył bardzo karkołomnie wyglądający upadek. Te świetne tempo to niewątpliwie zasługa Marko i jego wybitnych umiejętności, ale też skutek zastosowania przez nas nowego zawieszenia, które na tym torze okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę– kontynuuje szef teamu. – Trochę szkoda tej „gleby”, która odebrała drugi triumf, ale takie rzeczy w tym sporcie zdarzają się nawet największym, więc nie będziemy tego jakoś szczególnie rozpamiętywali. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Marko nic się nie stało. On w tym wyścigu jechał na prawdziwym limicie, gdyż próbował pobić rekord toru. Czuł, że stać go na to. Grobnik jest pod pewnymi względami bardzo specyficznym obiektem. Tam chociażby nie ma krawężników oddzielających asfalt od trawy. Jadąc bardzo szybko idealną linią po prostu trzeba ryzykować. W tym miejscu liczą się dosłownie centymetry. Przy tym zdarzeniu odrobinę ich zabrakło. Koło minimalnie zsunęło się z asfaltu, złapało pobocze i przez to nasz zawodnik zaliczył ten „highside”. Nie odczuwamy jednak żadnego niedosytu, gdyż ogólnie to były dla nas naprawdę bardzo udane zawody, przed którymi nie liczyliśmy na aż takie tempo i wyniki, tym bardziej, że Marko po rundzie w Chorwacji bardzo zbliżył się do trzeciego miejsca w całym cyklu. Aktualnie jest czwarty w klasyfikacji generalnej. Te podium na zakończenie sezonu jest naprawdę realne. Gdyby udało się je osiągnąć, to niewątpliwie bylibyśmy bardzo szczęśliwi. Przeczytaj cały wpis
-
Kolejny bardzo udany weekend dla ekipy AF Racing Ducati Toruń! „Czerwony team” jechał na niemiecki tor Motorsport Arena Oschersleben z kilkoma konkretnymi celami. Pierwszym było kolejne zwycięstwo Robina Kraaikamp w Alpe Adria Cup i umocnienie się przez niego na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej pucharu. Drugim – podtrzymanie dobrej passy Marko Jermana w mistrzostwach klasy Superbike i także w jego przypadku utrzymanie miejsca w czołówce tabeli. Trzecim – następny duży krok w poznawaniu cały czas jeszcze nowego dla teamu motocykla. Plan został wykonany – mówi wprost Dariusz Małkiewicz, szef zespołu. – Co prawda Marko nie udało się obronić znakomitego, czwartego miejsca w generalce, które zajmował przed tą rundą, jednakże różnice pomiędzy nim, a dwoma rywalami, którzy w tym zestawieniu go wyprzedzili, są minimalne i to jeszcze znowu może się odwrócić. Dla nas najważniejsze jest to, że po raz kolejny pokazał naprawdę dobrą, szybką jazdę i to, że coraz lepiej rozumie się z motocyklem. Marko tor w Oscherleben zna dobrze, jednak na Ducati jeździł tu po raz pierwszy. Nie przeszkodziło mu to jednak, żeby po raz kolejny skutecznie zawalczyć o miejsca w czołówce. Utytułowany Słoweniec ścigający się w barwach „toruńskiego zespołu” już w trakcie wolnych treningów prezentował dobrą formę – zakończył je z 7. i 8. rezultatem. W kwalifikacjach był ósmy. Jeszcze lepiej radził sobie w najważniejszej części zawodów, czyli w wyścigach. Pierwszy z nich zakończył na 7., drugi – na 5. pozycji, przegrywając 4. lokatę niemalże o błysk szprychy. Fin Ville Valtonen na całym przeszło 51-kilometrowym dystansie był bowiem szybszy od Marko Jermana o niespełna dwie dziesiąte sekundy. Co więcej, w tym wyścigu zawodnik AF Racing „wykręcił” czwarty rezultat najszybszego pojedynczego okrążenia (Best Lap). Czołowa trójka tym razem była po zasięgiem Marko, Ville i pozostałych zawodników. Wiele radości miłośnikom Ducati i wiernym fanom zespołu dostarczył Robin Kraaikamp. Holender z polską licencją podczas zawodów w Saksonii był absolutnym dominatorem w Pucharze Alpe Adria w klasie maszyn do 1000ccm. Wygrał wszystko, co tylko mógł w ten weekend wygrać. W pierwszym treningu wolnym uzyskał rezultat lepszy od kolejnego zawodnika aż o półtorej sekundy, podczas drugiego – o 0,863 s, z kolei w sesji kwalifikacyjnej – o 0,732 s. W wyścigach ani myślał zwalniać tempa. W obu triumfował w doprawdy znakomitym stylu i tym samym umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji całego sezonu. Po raz kolejny dobrze zaprezentował się, zwłaszcza podczas treningów i kwalifikacji, Maciej Ukleja. To jego drugi z rzędu poniekąd gościnny występ w barwach naszego zespołu, którego barwy regularnie reprezentował w poprzednich kilku sezonach. Na torze po raz kolejny bardzo dobrze zaprezentowali się nie tylko reprezentanci teamu, ale też ich wyścigowe Panigale V4 R. W dalszym ciągu coraz lepiej poznajemy ten motocykl, co zapewne będzie dawało efekty jeszcze w tym sezonie, a niewątpliwie w kolejnym – podkreśla Dariusz Małkiewicz. – Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy, nadrzędnym priorytetem dla nas na ten rok było właśnie jak najlepsze poznanie tego nowego Panigale i drzemiącego w nim potencjału. W Oscherleben testowaliśmy kolejne, nowe rozwiązania i te próby też wypadły na duży plus. Przeczytaj cały wpis
-
Już w ten weekend Marko Jerman i Robin Kraaikamp w niemieckim Oschersleben powalczą o kolejne punkty międzynarodowego cyklu Alpe Adria. Liczni polscy fani Ducati i kibice toruńskiego AF Racing Teamu mają w tym sezonie coraz więcej powodów do radości. Zawodnicy ekipy prowadzonej przez Dariusza Małkiewicza z każdym kolejnym weekendem wyścigowym notują coraz lepsze wyniki w bardzo silnej międzynarodowej stawce uczestników mistrzostw i pucharu Alpe Adria. Pod koniec czerwca reprezentanci „czerwonego teamu” zaliczyli bardzo dobry występ na węgierskim Pannonia-Ringu. Po tych zawodach Robin Kraaikamp objął samodzielne prowadzenie w Alpe Adria Cup w klasie motocykli do 1000ccm. Co więcej, jego przewaga nad konkurentami w klasyfikacji generalnej jest w tym momencie już naprawdę duża. Bardzo dobry występ w trzeciej rundzie mistrzostw w „królewskiej” klasie Superbike zaliczył lider zespołu, Marko Jerman. Pierwszy z wyścigów zakończył na wysokim, szóstym miejscu, w drugim dosłownie otarł się o podium. Ostatecznie minął linię mety jako czwarty, jednak do „pudła” zabrakło mu raptem czterech setnych sekundy. Do pokonania bezpośredniego rywala potrzeba było już w zasadzie tylko metrów. Z kolei do zwycięscy całego wyścigu Jerman na dystansie 14 okrążeń toru, czyli przeszło 57 kilometrów, stracił zaledwie 12 sekund. Bardzo dobra jazda Marko w tym wyścigu dała mu z kolei zwycięstwo w rundzie… mistrzostw Czech, która towarzyszyła trzeciej tegorocznej odsłonie Alpe Adrii. Wszystko za sprawą tego, że reprezentant zespołu AF Racing Ducati Toruń jest też formalnie zgłoszony do udziału w czempionacie naszych południowych sąsiadów. Warto tu nadmienić, iż w tej rywalizacji biorą udział zawodnicy znani nawet z występów w mistrzostwach świata, co tym bardziej podnosi wymiar sukcesu Słoweńca startującego w barwach Ducati. W uzupełnieniu wyników trzeba dodać, że po trzeciej rundzie tegorocznych mistrzostw Alpe Adria, na półmetku zmagań, Marko Jerman w klasyfikacji generalnej klasy Superbike zajmuje bardzo wysoką, czwartą lokatę! Niezłe tempo na Pannonia-Ringu w pucharowej rywalizacji zaprezentowali też dwaj pozostali reprezentanci AF Racing, którzy startowali na Węgrzech – Maciej Ukleja oraz Krzysztof Zaciera, choć ten drugi z wymienionych niestety w wyniku bolesnego upadku nie mógł w wyścigach zaprezentować swoich aktualnych możliwości. Maciej i Krzysztof w ten weekend na torze nie wystąpią, jednak Robin i Marko już są niemal w pełnej gotowości do podjęcia walki o kolejne cenne punkty tej międzynarodowej serii. Przed oboma stoi jasny cel: utrzymać aktualnie zajmowane, czołowe miejsca w klasyfikacjach generalnych. Zadanie do zrealizowania niewątpliwie ambitne, gdyż konkurencja, zwłaszcza w klasie SBK, jest naprawdę mocna, jednak niewątpliwe realne do wykonania. Szef ekipy do tego startu podchodzi jednak ze sporym spokojem i studzi emocje związane z tymże startem, przypominając jednocześnie o nadrzędnym priorytecie zespołu na cały bieżący sezon. Faktycznie, poprzednie zawody na Węgrzech poukładały się dla nas naprawdę dobrze, nasi zawodnicy pokazali się z bardzo dobrej strony, teraz przed nami starty na torach, które teoretycznie nam ‚leżą”, jednak wiadomo, że w tym sporcie niczego za w czasu nie można być pewnym, gdyż wyścigi motocykle potrafią być bardzo nieprzewidywalne – podkreśla Dariusz Małkiewicz. – Nie będziemy ukrywali, że Robin jedzie do Oscherleben z zamiarem powalczenia o kolejne podium i utrzymania prowadzenia w pucharze. Marko z każdym kolejnym startem też jest coraz szybszy na Ducati. W ciągu zaledwie trzech rund bardzo zniwelował straty czasowe do ścisłej czołówki. Liczymy, że jeszcze w tym sezonie może z powodzeniem powalczyć o podium rund Alpe Adria. Czy stanie się tak już w ten weekend? W tej chwili trudno powiedzieć. Na pewno na korzyść Marko przemawia bardzo dobra znajomość toru w Oschersleben. Ścigał się tam wielokrotnie, ostatnio przed zaledwie miesiącem wyścigach długodystansowych. Robin też nieźle zna ten obiekt. Tak jak jednak wspomniałem, ten sport jest bardzo nieprzewidywalny, a my przed startem nie chcemy sami tworzyć sobie jakiejś niepotrzebnej presji. Cały czas konsekwentnie powtarzamy, co jest dla nas najważniejszym celem na ten sezon – jak najlepsze poznanie tego nowego dla nas motocykla. V4-ka niewątpliwie ma bardzo duży potencjał wyścigowy i z każdymi kolejnymi zawodami nas w tym przekonaniu utwierdza. Nasi zawodnicy coraz bardziej się z nią oswajają, uczą się jej, przekazują nam bardzo cenne uwagi dotyczące prowadzenia tego motocykla. Stąd, jak widać, wspólnymi siłami idziemy do przodu we właściwym To wszystko z całą pewnością powinno dać owoce w przyszłości. Sesje treningowe na Motorsport Arena Oschersleben ruszają już jutro – w piątek. Wyścigi w ramach Alpe Adria International Motorcycle Championship oraz Alpe Adria Cup odbędą się w sobotę i niedzielę (20-21.07). Przeczytaj cały wpis
-
Tegoroczna dewiza AF Racing Ducati Toruń, czyli „krok po kroku do przodu”, cały czas działa. Z każdymi kolejnymi zawodami jest coraz lepiej, a na Pannonia-Ringu było już naprawdę dobrze! Przed startem w trzeciej odsłonie tegorocznego cyklu Alpe Adria nie ukrywaliśmy, że jedziemy na Węgry ze sporymi nadziejami na niezły wynik. Dobrym prognostykiem był dla nas progres, który zanotowaliśmy w dwóch pierwszych rundach czempionatu i bojowe nastawienie naszych zawodników do dalszej walki. Reprezentanci AF Racing Teamu na Pannonia-Ringu bynajmniej nie zawiedli, a – co też warte podkreślenia – na węgierskiej ziemi startowało ich aż czterech. Mocną ekipę mieliśmy w pucharowych zmaganiach, czyli w Alpe Adria Cup, w klasie motocykli do 1000ccm pojemności. Poza Robinem Kraaikamp i Krzysztofem Zacierą, tym razem gościnnie reprezentował nas również startujący w poprzednich sezonach w naszych barwach w Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostwach Polski Maciej Ukleja. Wszyscy trzej jeźdźcy „czerwonego teamu” już podczas treningów prezentowali przyzwoite tempo. W czubie od samego początku plasował się Robin, który potwierdził, że przyjechał na Węgry powalczyć o kolejne podium. Sesję kwalifikacyjną zakończył z trzecim rezultatem. Pierwszy z wyścigów z powodu drobnych kłopotów technicznych ukończył „dopiero” na czwartym miejscu. Maciej Ukleja zajął naprawdę niezłą, dziewiątą lokatę. Poobijany po wcześniejszym bardzo bolesnym upadku Krzysztof Zaciera ukończył ten bieg na 18. pozycji. Do drugiego z wyścigów z powodu owych urazów już nie przystąpił. Maciej Ukleja ponownie był dziewiąty. Klasą po raz kolejny błysnął Robin Kraaikamp, któremu tym razem już nic nie stanęło na przeszkodzie, ażeby pokazać, na co tak naprawdę go stać. Ostatecznie minął linię mety na drugiej pozycji i tym samym po raz kolejny w bieżącym sezonie stanął na „pudle”. Co więcej, po zawodach na Pannonia-Ringu wysforował się na czoło klasyfikacji generalnej całego pucharu! Jakby tego było mało, to warto nadmienić, że przewaga punktowa Robina nad pozostałymi zawodnikami w generalce jest już dosyć znaczna! Zadowolenia z takich rozstrzygnięć nie ukrywa szefostwo teamu. – Bardzo nas cieszy podium Robina i prowadzenie w klasyfikacji generalnej, jednak jesteśmy dumni ze wszystkich naszych reprezentantów – zapewnia Dariusz Małkiewicz, menedżer ekipy AF Racing Ducati Toruń. – Chłopacy prezentowali się tam naprawdę dobrze, dawali z siebie, ile tylko byli w stanie, co przekładało się na uzyskiwane czasy i zajmowane miejsca. Szkoda jedynie tego bolesnego wypadku Krzyśka i tego, że nie mógł on dokończyć tych zawodów. Teraz mocno trzymamy kciuki za jego jak najszybszy powrót do pełni zdrowia. Niewątpliwe powody do radości całej ekipie i kibicom „czerwonego teamu” przysporzył lider zespołu ścigający się w mistrzostwach w „królewskiej” klasie Superbike – Marko Jerman. Zaczął od piątego miejsca na pierwszym z wolnych treningów, na drugim był jedenasty. Pozycję wyżej uplasował się w kwalifikacjach. W wyścigach Marko coraz bardziej się rozkręcał, ażeby pod koniec zmagań zaprezentować już doprawdy bardzo dobre tempo. W pierwszym wyścigu Marko minął linię mety jako szósty, w drugim był o włos od podium, na czwartej pozycji. Od „pudła” w tym przypadku dzieliły go raptem cztery setne sekundy! Do pokonania bezpośredniego rywala zabrakło już dosłownie metrów. Z kolei do zwycięscy całego wyścigu Jerman na dystansie 14 okrążeń toru, czyli przeszło 57 kilometrów, stracił zaledwie 12 sekund. Liczyliśmy, że w ostatnich tegorocznych wyścigach może uda nam się zniwelować stratę do najszybszych do poziomu poniżej jednej sekundy na okrążeniu, a stało się to jeszcze przed półmetkiem sezonu – nie ukrywa zadowolenia Dariusz Małkiewicz. – W zasadzie tylko zwycięzca uzyskiwał czasy na poziomie 0,8-0,9 sekundy lepsze od Marko, w przypadku zawodników z drugiego i trzeciego miejsca te różnice były już naprawdę bardzo nieznaczne. Szkoda, że nie udało się wydrzeć tego miejsca na podium ,ale podobno co się odwlecze, to nie uciecze. Dla nas priorytetem, na ten sezon, jak powtarzaliśmy wielokrotnie, nie są jakieś konkretne miejsca, ale przede wszystkim nauka tego zupełnie nowego dla nas motocykla. Jak widać, z każdym kolejnym weekendem wyścigowym V4-kę poznajemy coraz lepiej. Ta maszyna naprawdę ma potencjał. Nie wątpimy, że da się z niej wykrzesać jeszcze więcej. Teraz Marko zabrał ją na swój „domowy” tor na Bałkany, którego jest rekordzistą. Szykuje tam pracowite testy, które z pewnością też dadzą pozytywne efekty. W uzupełnieniu wyników warto nadmienić, że Marko Jerman na Węgrzech… jednak stanął na podium. Co prawda, nie w ramach mistrzostw Alpe Adria, gdzie faktycznie przegrał o przysłowiowy „błysk szprychy”, ale w mistrzostwach Czech, do których również jest zgłoszony. Ta runda AA połączona była właśnie z kolejną odsłoną czempionatu naszych południowych sąsiadów. Marko w niej triumfował, mimo że wśród startujących Czechów nie brakuje zawodników znanych nawet ze startów w mistrzostwach świata. Dobra jazda Marko Jermana na Pannonia-Ringu dała AF Racing Teamowi jeszcze jeden niewątpliwy sukces. Słoweniec po tej rundzie zaliczył awans w klasyfikacji generalnej klasy Superbike na znakomite, czwarte miejsce! Teraz rywalizacja w ramach cyklu Alpe Adria przenosi się do Niemiec. Czwarta runda tegorocznej serii odbędzie się w dniach 19-21. lipca na torze Motorsport Arena Oschersleben. Fot. Mateusz Jagielski Przeczytaj cały wpis
-
Już w ten weekend na Pannonia-Ringu kolejna runda międzynarodowego cyklu Alpe Adria. AF Racing Team na Węgry pojechał z trzema zawodnikami, którzy powalczą w mistrzostwach i pucharze odbywającym się w ramach tej serii, a także ze sporymi nadziejami na dobre wyniki. To trzeci weekend wyścigowy tegorocznej serii Alpe Adria i drugi, w którym zaprezentują się uczestnicy pucharowych zmagań. Wśród nich jest dwóch reprezentantów ekipy AF Racing Ducati Toruń – Robin Kraaikamp i Krzysztof Zaciera. Przypomnijmy, pierwszy z nich w wyścigach na Słowacji, które zainaugurowały sezon wygrał i zajął drugiej miejsce. Szefostwo teamu nie ukrywa, że liczy na podtrzymanie tej serii także na Pannonia-Ringu. Faktycznie liczymy na podium, bo wiemy, że Robina na nie niewątpliwe stać – stwierdza Dariusz Małkiewicz, menedżer zespołu. – Oczywiście, to jest motorsport, który bywa bardzo nieprzewidywalny i przed startem nigdy niczego nie można być pewnym, ale bylibyśmy jednak nieco rozczarowani, gdyby na Węgrzech nie udało się po raz kolejny wskoczyć na „pudło”. Nieco inne oczekiwania członkowie i kibice teamu mają wobec Marko Jermana, który ściga się w mistrzostwach Alpe Adria w „królewskiej” klasie Superbike. Ta klasa jest naprawdę niezwykle mocno obsadzona, także zawodnikami znanymi z zawodów rangi mistrzostw świata i Europy, a my, jakby nie patrzeć, dopiero uczymy się tego nowego dla nas motocykla – mówi Dariusz Małkiewicz. – Marko jest świetnym zawodnikiem, V4 ma bardzo duży potencjał wyścigowy, ale z pewnością potrzeba jeszcze trochę czasu, ażeby wszystko ze sobą zaczęło maksymalnie współgrać i żeby ten potencjał zostać w pełni wykorzystany. Poprzednie dwie rundy bardzo dużo dały nam w tym zakresie, niewątpliwie zrobiliśmy kolejnych kilka kroków do przodu i liczymy, że dalej będziemy szli we właściwym kierunku, a zawody na Węgrzech też nam w tym pomogą. Na Węgrzech aktualnie panuje bardzo dobra, sprzyjająca wyścigom pogoda. Prognozy do końca weekendu też są pomyślne. Tekst: Tomasz Niejadlik (AF Racing Team) Fot. Mateusz Jagielski Przeczytaj cały wpis
-
Drugą rundę tegorocznego cyklu Alpe Adria zespół AF Racing Ducati Toruń może niewątpliwie zaliczyć do udanych. Marko Jerman w niezwykle mocnej stawce zajął bowiem szóste i siódme miejsce. Tegoroczne zmagania w „królewskiej” klasie Superbike mają niezwykle mocną obsadę. Wystarczy wspomnieć, że zwycięzca zawodów w Assen, Karel Hanika, to zawodnik znany z występów w mistrzostwach świata Moto2, Moto3, WorldSBK i prestiżowym juniorskim przedsionku Moto GP – Red Bull Moto GP Rookies Cup. W stawce klasy SBK było całe grono tych, którzy w swoim sportowym CV mają już zapisane starty w światowych i europejskich czempionatach. Jak w tym gronie wypadł Marko Jerman, jedyny reprezentant AF Racing Teamu, który startował w Holandii? Okazuje się, że naprawdę dobrze, choć zarówno sam zawodnik, jak i cały zespół dopiero „uczą się” nowego Ducati V4. Zaczęło się jednak nie najlepiej. Podczas pierwszego wolnego treningu Marko uzyskał dopiero jedenasty rezultat w gronie 21 startujących. Co gorsza, jego czas bardzo znacząco odbiegał od rezultatów uzyskiwanych przez czołówkę. Na drugim treningu było już jednak zdecydowanie lepiej. Słoweniec reprezentujący barwy ekipy Ducati uzyskał szósty wynik jednego okrążenia toru, jednak strata do Karela Haniki była jeszcze spora, bo aż trzysekundowa. W sesji kwalifikacyjnej Jerman był dziewiąty, ponownie z trzema sekundami straty do niezwykle szybkiego Czecha. Reprezentant AF Racing szczególnie błysnął w najważniejszej części zawodów, czyli w obu wyścigach. W pierwszym z nich Marko był szósty, a różnica w czasie najszybszego okrążenia pomiędzy nim a większością zawodników z czołówki spadła już poniżej jednej sekundy. Za jego plecami znalazł się cały szereg utytułowanych rywali. W drugim wyścigu był siódmy, notując tempo bardzo zbliżone do tego z „race 1”. Zadowolenia z przebiegu zawodów w Assen nie ukrywa szefostwo teamu. Widać, że małymi kroczkami idziemy we właściwym kierunku – podkreśla Dariusz Małkiewicz, menedżer zespołu. – Zbliżamy się do czołówki. To jeszcze nie jest takie tempo, ażeby już pozwalało myśleć o podium, ale sądzę, że jeszcze w tym sezonie powalczymy o „pudło”. Już w tej chwili Marko stara się trzymać tej czołowej grupy, ma z nią kontakt na dystansie. Ci rywale, zwłaszcza z miejsc 4-6 nie uciekają mu za daleko. Co nas najbardziej cieszy, widzimy, że mamy jeszcze spore rezerwy. Dotyczy to zarówno motocykla, który stopniowo coraz lepiej poznajemy pod kątem technicznym, odnajdujemy dla niego coraz lepsze ustawienia, jak i samego zawodnika, który wjeżdża się w Ducati i mówi wprost, że jest jeszcze w stanie co nieco urwać z tych czasów, dzięki lepszej jeździe. Jeśli poprzez poprawę każdej z tych rzeczy zyskamy po kilkadziesiąt setnych sekundy na okrążeniu, to gdy wszystko faktycznie zagra, będziemy w stanie uzyskać te tempo pozwalające na realną walkę o podium. Przeczytaj cały wpis
-
W ten weekend w holenderskim Assen odbywa się druga runda międzynarodowych mistrzostw Alpe Adria. W rywalizacji rzecz jasna nie mogło zabraknąć AF Racing Team – Ducati Toruń. To właśnie na rywalizacji w tym cyklu koncentruje się ekipa kierowana przez Dariusza Małkiewicza. Zespół w Holandii będzie reprezentował Marko Jerman, który dołączył do teamu przed tegorocznym sezonem. Słoweniec startuje w bardzo silne obsadzonej klasie Superbike’ów. Szefostwo zespołu nie ukrywa, że nie liczy na walkę o zwycięstwo w tejże rundzie, jednak gwarantuje walkę o jak najwyższe możliwe miejsca. Jedziemy tam przede wszystkim po kolejne cenne doświadczenie – podkreśla Dariusz Małkiewicz, menedżer zespołu. – Trzeba pamiętać, co już niejednokrotnie podkreślaliśmy, że mamy w tym sezonie zupełnie nowy motocykl, który niewątpliwie ma duży potencjał, jednak dopiero się go uczymy. To właśnie jak najlepsze poznanie V-4-ki jest w tym sezonie dla nas priorytetem. Nie oznacza to jednak, że nie zamierzamy walczyć o jak najwyższe lokaty. Marko już podczas pierwszej rundy pokazał dobrą jazdę. Konkurencja jest bardzo mocna, ale tanio skóry z pewnością nie sprzedamy. W pierwszej rundzie tegorocznego cyklu Alpe Adria, która odbyła się na Słowacji, na podium stanął Robin Kraaikamp. Tym razem reprezentant AF Racing nie będzie miał okazji zaprezentować swoich możliwości, gdyż w Assen klasa pucharowa, w której on startuje, nie będzie rywalizowała. Przeczytaj cały wpis
-
Udanie zmagania w pierwszej rundzie tegorocznej serii Alpe Adria rozpoczęli jeźdźcy AF Racing Team Ducati Toruń. Z rywalizacji na Slovakia Ringu szczególnie zadowolony może być Robin Kraaikamp, który w wyścigach pucharu zajął pierwsze i drugie miejsce. Holender ścigający się z polską licencją w barwach AF Racing Team już w trakcie treningów prezentował wysoką formę. Jego zwycięstwa w obydwu wolnych treningach ze sporą przewagą nad rywalami były dobrym prognostykiem przed główną częścią rywalizacji w Alpe Adria Cup. Nawet czwarta lokata z kwalifikacji, czyli konieczność startu z drugiej linii, nie przeszkodziła Robinowi w walce o triumfy w wyścigach klasy AAC1000. Pierwszy z nich wygrał. W drugim nieznacznie, bo zaledwie o 0,9 sekundy na dystansie prawie 41,5 km, szybszy okazał się jeden z rywali. Niezły występ, zwłaszcza biorąc pod uwagę szereg raczej niesprzyjających uwarunkowań, zaliczyli też reprezentanci AF Racing ścigający się w „ekstraklasie”, czyli w mistrzostwach Alpe Adria w klasie Superbike – Marko Jerman i Daniel Bukowski. W pierwszym z wolnych treningów dobre tempo zaprezentował Jerman. Utytułowany Słoweniec, którzy przed tym sezonem dołączył do zespołu prowadzonego przez Dariusza Małkiewicza, był w tym przetarciu piąty. Daniel Bukowski zajął 17. lokatę. W drugim reprezentanci AF Racing zajęli kolejno – 10. i 18. miejsce. Właściwą część rywalizacji otworzyły kwalifikacje. W nich Marko zajął 9. lokatę, a Daniel – 16. w bardzo silnym gronie 28 zawodników. Zawodnicy „czerwonego teamu” jeszcze lepiej zaprezentowali się w wyścigach. Co prawda, pierwszego z nich Marko Jerman z powodu pechowej kolizji nie ukończył, jednak już w drugim zajął 8. miejsce. Z kolei Daniel Bukowski dwukrotnie był 13. Tym samym obaj zawodnicy AF Racing sięgnęli po pierwsze punkty w tegorocznych mistrzostwach. Co warte podkreślenia, w drugim wyścigu Marko był najszybszy z grona czterech zawodników startujących w klasie SBK na Ducati („rumaków z Bolonii” poza reprezentantami AF Racing dosiadali też Fin i Czech). Choć po zawodach na Słowacji nie zapanował w zespole jakiś przesadny hurraoptymizm, to jednak szefostwo teamu i zawodnicy przyznają, że ekipa z tego występu może być co najmniej umiarkowanie zadowolona. Po pierwsze, trzeba pamiętać, że to dla nas zupełnie nowy motocykl i dopiero zaczynamy się go uczyć, zarówno serwis, jak i nasi zawodnicy – podkreśla Dariusz Małkiewicz, menedżer zespołu. – To motocykl niewątpliwie z bardzo dużym potencjałem, jednak musi minąć trochę czasu, zanim wstrzelimy się w odpowiednie ustawienia. W warunkach wyścigowych ma wysokie spalanie, tym bardziej na tak specyficznym z pewnych względów torze, jak Slovakia Ring. W końcówkach wyścigów trochę nam tego paliwa brakowało, stąd zarówno u Daniela, jak i u Marko, motocykle zaczynały nieco się dławić. Gdyby nie to, obaj mogliby być jeszcze o co najmniej jedną, dwie pozycje wyżej. Druga rzecz, to ten tor. Tutaj na Slovakia Ringu z reguły ciężko nam się jeździło. To tor, który nie leży motocyklom Ducati. W trakcie poprzednich wizyt w tym miejscu mieliśmy sporo awarii, upadków. No i tutaj dochodzimy do trzeciej kwestii. Jak wspomniałem, bardzo zależało nam na wyjeżdżonych kilometrach, na tym, aby jak najbardziej poznać ten motocykl w kontekście dalszej części sezonu, stąd nie chcieliśmy podejmować przesadnego ryzyka. Zarówno Marko, jak i Daniel, mogliby pewnie jeszcze coś urwać z tych czasów, jednak nie na tym nam zależało. „Buła” miał w poprzednim sezonie sporo pecha, na Słowacji w ostatnim czasie mu się nie wiodło, więc dla nas było bardzo ważne też takie spokojnie przełamanie. Co prawda, dwa razy zajął trzynaste miejsce, jednak tej lokaty w tych wszystkich okolicznościach bynajmniej nie traktujemy jako pechowej, złej. Wprost przeciwnie! Miejsca, które tutaj zajęli wszyscy chłopacy, traktujemy jako dobry prognostyk przed dalszą częścią sezonu, a wykonana tutaj praca z pewnością z czasem będzie procentowała. Jeżeli w drugiej połowie sezonu osiągniemy na tyle dobre tempo, że zbliżymy się do ścisłej czołówki, to z pewnością będę zadowolony. W podobnym tonie do szefa zespołu o zawodach na Słowacji wypowiada się Daniel Bukowski. Zupełnie nowy motocykl, z pewnością z dużymi możliwościami rozwoju, ale dosyć specyficzny, wymagający nauki od nas i od mechaników, tor, który nie leży Ducati, bardzo mocna stawka w „królewskiej” klasie, więc chyba możemy mówić o naprawdę przyzwoitym występie – stwierdza popularny „Buła”. – Gdyby nie problemy z wysokim zużyciem paliwa w trakcie tej rundy, które spowodowały, że zarówno u mnie, jak i u Marko, motocykle trochę się dławiły, mogłoby być jeszcze lepiej. Nie ma jednak co wybrzydzać. Widać, że mamy dobry prognostyk przed dalszą częścią sezonu. Nie ma też co popadać w nie wiadomo jakie zadowolenie, ale powodów do smutku bynajmniej nie mamy. Co ważne, daje nam to zapał do dalszej pracy na rzecz rozwoju tego projektu. Niezwykle istotne jest też to, że motocykle „jechały”, nie ulegały awariom, nie doskwierał nam ustawiczny pech, jak miało to miejsce przez niemal cały poprzedni sezon. Marko co prawda zaliczył kolizję z kolegą, jednak takie rzeczy w tym sporcie się zdarzają i od czasu do czasu każdemu muszą się przytrafić. Jednocześnie też duże gratulacje dla Robina za wyniki osiągnięte w Pucharze. Zespół idzie za ciosem, bynajmniej nie zamierza próżnować przed kolejną rundą cyklu, która odbędzie się na przełomie maja i czerwca w holenderskim Assen i niebawem w trakcie kolejnych testów zamierza szukać właściwych ustawień, które spowodują, że V4-ki teamu już niebawem staną się w wyścigach jeszcze szybsze. Ekipa w maju wybiera się bowiem do Rijeki, na obiekt, którego rekordzistą jest nie kto inny, jak Marko Jerman. Marko zna ten tor, jak własną kieszeń – mówi Dariusz Małkiewicz. – To niewątpliwy atut dla nas. Na Słowacji pewnych ustawień szukaliśmy trochę po omacku. Na torze, który nasz zawodnik ma tak dobrze „rozpracowany”, dużo łatwej będzie nam poznawać ten motocykl. Tekst: Tomasz Niejadlik (AF Racing Team) Fot.: Mateusz Jagielski Przeczytaj cały wpis
-
No i w końcu przyszedł ten długo wyczekiwany moment, na który z wielką niecierpliwością czekaliśmy zarówno my, jak i nasi kibice. Nareszcie oficjalnie rozpoczynamy nowy sezon startów, sezon dla nas iście rewolucyjny. Pierwszymi tegorocznymi zawodami będą dla nas zmagania w ramach pierwszej rundy mistrzostw i pucharu Alpe Adria, które odbędą się w ten weekend na Slovakia Ringu (27-28 kwietnia). Będzie to już szósty rok startów naszego teamu. Upłynie od dla nas pod kątem sporej rewolucji. Duże zmiany dotyczą w zasadzie czterech najważniejszych kwestii: motocykla, cyklu wyścigowego, który traktujemy jako priorytet, klasy, w której będziemy startowali i składu zespołu. Jak już wielokrotnie zapowiadaliśmy, od tego sezonu przesiadamy się na Ducati Panigale V4 R. To niewątpliwie motocykl z ogromnym potencjałem, co pokazują chociażby bieżące wyniki z mistrzostw świata superbike’ów – World Superbike, w których Alvaro Bautista jeżdżący właśnie na V4 R wręcz miażdży konkurencję – podkreśla Dariusz Małkiewicz, menedżer AF Racing Teamu. – Wyrównanie rekordu jedenastu kolejnych zwycięstw z rzędu i wielka przewaga w klasyfikacji generalnej mówią same za siebie. My aż takich aspiracji nie mamy, ale z pewnością zamierzamy powalczyć o wysokie cele. To dla nas nowy motocykl i pomimo tego jego wielkiego potencjału, niewątpliwie musimy się go uczyć. Stąd w tej chwili nie nastawiamy się na walkę o jakieś konkretne miejsca. Wiemy, że mamy bardzo dobry motocykl i klasowych, doświadczonych zawodników, jednak mamy świadomość, że czeka nas w tym roku wiele pracy. Wierzymy, że ta praca z pewnością zaowocuje w kolejnych sezonach. Czy już w tym będziemy w stanie walczyć o czołowe lokaty? Być może tak, postaramy się o nie zawalczyć, choć naprawdę nie nastawiamy się na to, nie myślimy o żadnych tytułach w tym momencie. Nie chcemy sami sobie tworzyć jakiejś niepotrzebnej presji. Jak wspomniałem, priorytetem dla nas w najbliższych miesiącach będzie nauka i rozwój tego nowego projektu, a co los przyniesie, czy zwycięstwa czy porażki, przyjmiemy z pokorą. Kibiców jednak mogę zapewnić, że ducha walki oraz pasji bynajmniej nam nie zabraknie i damy z siebie, ile tylko będziemy w stanie. Przesiadka na nowe wyścigowe Panigale sprawiła, że AF Racing Team z bólem musiał wycofać się z rywalizacji w Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostwach Polski. Wynika to rzecz jasna z bardzo restrykcyjnych norm dotyczących poziomu hałasu, które zostały wprowadzone na Torze „Poznań”. V4 R niestety nie mieści się w założonych limitach. Stąd też musieliśmy poszukać cyklu, w którym takich problemów nie będziemy mieli. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na mistrzostwa Alpe Adria. Nie jest to dla nas i naszych zawodników zupełne novum. Wprost przeciwnie. Nasi aktualni reprezentanci już startowali w tej serii, a nawet dawniej sięgali w niej po tytuły. Mimo, że nasz zespół w AA reprezentował Daniel Bukowski, to jednak dotychczas ten międzynarodowy cykl nie był dla nas priorytetowym, gdyż dotychczas w większym zakresie skupialiśmy się na walce w mistrzostwach Polski. Od tego sezonu, jak widać, to się zmienia. Zmiany nie ominęły także klasy. W minionych latach zawodnicy naszego zespołu rywalizowali głównie w klasie Superstock. Od tego sezonu będziemy rywalizowali w zasadzie tylko w „królewskiej” klasie, czyli Superbike. Powodem była… wyjściowa cena nowego modelu. Do superstocków w Alpe Adria zgodnie z regulaminem dopuszczone są motocykle, których cena rynkowa nie przekracza 33 tysięcy euro. Z kolei superbike’i muszą zmieścić się w kwocie 40 tysięcy euro. Nowe V4 R kosztuje… 39 900, a więc ledwo mieści się nawet w tym wyższym limicie. Kolejne poważne zmiany dotyczą składu zespołu. To bezpośrednia konsekwencja tej całej rewolucji związanej ze zmianami motocykla, cyklu i klasy – mówi Dariusz Małkiewicz. – Jednocześnie serdecznie dziękujemy chłopakom, którzy reprezentowali nasze barwy do końca ubiegłego sezonu. AF Racing Team Ducati Toruń w sezonie 2019 w mistrzostwach Alpe Adria reprezentować będą Daniel Bukowski, który był filarem ekipy od 2016 roku i utytułowany Słoweniec Marko Jerman, z którego występami kibice już wiążą bardzo duże nadzieje. Marko ma w swoim dorobku m.in. tytuły mistrza Słowenii, mistrza Polski i mistrza Alpe Adria. Ma na swoim koncie również udane występy w mistrzostwach Europy i świata. Trzecim jeźdźcem ekipy w tym roku będzie Robin Kraaikamp, który po przerwie powrócił do naszego składu w trakcie minionego sezonu. On z kolei będzie startował w pucharze – Alpe Adria Cup. Bardzo cieszę się, że dołączył do nas Marko – stwierdza Daniel Bukowski. – Znam się z nim od lat, kiedyś nawet reprezentowaliśmy barwy tego samego teamu, lubimy się i dobrze dogadujemy. To też, jakby nie patrzeć, znakomity, bardzo doświadczony zawodnik, którego stać na świetne wyniki. Na jego obecności zespół faktycznie bardzo dużo może zyskać. Ja też z pewnością osobiście będę korzystał z jego spostrzeżeń i rad. Niewątpliwe będziemy między sobą wymieniali wiele uwag. Motocykl jest dla nas nowy i dopiero zaczynamy się go uczyć, dlatego skupiamy się, ażeby jak najlepiej wykonać swoją robotę, na tym, żeby po prostu pojechać, najlepiej, jak tylko nas stać. O jakiś konkretnych wynikach nie myślimy, ale potencjał w motocyklu i zespole z pewnością drzemie naprawdę duży, mamy też świetne ogumienie Dunlopa, więc więc zobaczymy, co z tego wyjdzie. Oby tylko obyło się bez jakiś pechowych sytuacji. Sponsorem tytularnymi zespołu w sezonie 2019 w dalszym ciągu będzie AF Motors Ducati Toruń. Głównymi partnerami teamu są Bank BGŻ BNP Paribas oraz marki Dunlop i Motul. Przeczytaj cały wpis
-
BSB -R2- Oulton Park (2 races) Oulton Park Circuit, Little Budworth, United Kingdom
-
BSB -R1- Silverstone National (2 races) Silverstone Circuit, Towcester NN12 8TN, UK
-
BSB -R4- Brands Hatch GP (2 races) Brands Hatch GP Circuit, West Kingsdown, United Kingdom
-
BSB -R5- Knockhill (2 races) Knockhill Racing Circuit Ltd, Dunfermline, Fife KY12 9TF, UK
-
BSB -R6- Snetterton (2 races) Snetterton Circuit, Norwich, United Kingdom
-
BSB -R7- Thruxton (2 races) Thruxton Circuit, Andover, United Kingdom
-
BSB -R8- Cadwell Park (2 races) Cadwell Park Circuit, Cawkwell, United Kingdom
-
BSB -R9- Oulton Park (2 races) Oulton Park Circuit, Little Budworth, United Kingdom