W tym roku Marc Marquez i Andrea Dovizioso znów walczyli o najwyższe miejsce na podium. Tym razem tryumfował Włoch. To był niewątpliwie trudny weekend dla naszych ulubionych zawodników. Niesprzyjająca aura, problemy z oponami, trudne warunki na torze i mnóstwo wywrotek.
Zawodnicy Ducati całkiem nieźle radzili sobie na mokrym torze już od pierwszych treningów wolnych. Jorge Lorenzo wykręcił czwarty najlepszy czas w FP1, tuż za nim uplasował się Dovi. W FP2 było jeszcze lepiej – najlepszy czas w tej sesji wywalczył Dovizioso, Lorenzo z czwartym najlepszym rezultatem. Z problemami zawodnicy Yamahy.
W sobotnich treningach wolnych #99 zdobył czwarty i trzeci najlepszy czas, Dovizioso trzynasty wynik w FP3 i piąty w FP4.
W kwalifikacjach lepiej poszło Jorge – drugi rząd, start z piątego pola. Dovi walkę o zwycięstwo zaczął dopiero z dziewiątej pozycji.
Jorge Lorenzo bardzo szybko objął prowadzenie w niedzielnym wyścigu na torze Motegi. Zmotywowany trzecim miejscem w Aragonii chciał pójść o krok do przodu i wygrać swoje pierwsze Grand Prix w barwach Ducati. Tym razem jednak Hiszpan nie miał wystarczająco dużo szczęścia, gdyż po kilku okrążeniach spadł na ósme miejsce. Ostatecznie zawodnik Ducati dojechał do mety z szóstym wynikiem.
Zdecydowanie najlepsze widowisko zafundowali nam Andrea Dovizioso i Marc Marquez. Prawdopodobnie każdy fan MotoGP nie mógł oderwać wzroku od tej dwójki, zmieniającej się na pozycji lidera do ostatnich metrów. W takich chwilach często przestają liczyć się prywatne sympatie, nawet jeśli nasz ulubieniec nie bierze udziału w tej batalii, z ogromnymi emocjami śledzimy zmagania zawodników MotoGP do ostatniej sekundy. Zwłaszcza że chodzi tu nie tylko o wygraną w Japonii, ale również o bezpośrednią walkę o tytuł Mistrza Świata. Najwyższy poziom – klasa sama w sobie.
Na najniższym stopniu podium stanął Danilo Petrucci, któremu również na kilka okrążeń udało się objąć prowadzenie w tym wyścigu. Tylko zawodnikowi Hondy udało się „wcisnąć” między dwa motocykle Ducati na podium, co daje nam po raz kolejny świetny wynik i powód do dumy.
Dzięki zwycięstwu Dovizioso, zawodnik Ducati traci do lidera klasyfikacji – Marqueza – zaledwie 11 punktów. Przed nami jeszcze trzy rundy, wszystko może się wydarzyć – za to w końcu kochamy ten sport. Już za niecały tydzień przenosimy się do Australii.
Wyścigu nie ukończył m.in. Valentino Rossi, który zaledwie kilka tygodni temu złamał nogę. Tym razem Włoch znalazł się poza torem w wyniku wywrotki, wygląda jednak na to, że najstarszy zawodnik w stawce ma się dobrze i nie ucierpiał dotkliwie podczas wypadku.
Świetnym rezultatem mogą pochwalić się tym razem zawodnicy Suzuki – były zawodnik fabrycznego zespołu Ducati – Andrea Iannone, dojechał do mety na czwartym miejscu, tuż za nim znalazł się jego zespołowy kolega, tegoroczny debiutant – Alex Rins.
Idziemy jak burza! Mistrzostwo Świata nadal jest dla nas realne. 11 punktów to czasami kwestia jednego wyścigu. Ten sezon może przynieść ze sobą jeszcze mnóstwo niespodzianek...
Forza Ducati!
fot. Ducati Corse
Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to proste!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się