Osobiście nie liczyłam na wielki cud. Marc Marquez - pomimo młodego wieku - jest zawodnikiem, któremu trudno dotrzymać kroku. A w tej sytuacji miał bardzo dużą przewagę. Przyznam się do tego, że pomimo ogromnej sympatii dla Hiszpana i jego niebywałego talentu, chwilami miałam nadzieję, że coś niespodziewanego odbierze mu szanse na tytułi i pozwoli naszemu zawodnikowi zawalczyć o mistrzostwo.
W sytuacji, kiedy Marquez wjechał w żwir, serce stanęło na moment na pewno niejednemu z Was, a w głowie pojawił się cień szansy, że jeszcze nie wszystko stracone. Ale Marquez przechytrzył nas wszystkich…
Punkt numer dwa: Jorge Lorenzo. To Wam pozostawiam ocenę jego postawy. Jestem także bardzo ciekawa, co na temat wyścigu ma do powiedzenia sam zawodnik.
Faktem jest, że to obaj zawodnicy Ducati zakończyli swój ostatni występ tego sezonu w żwirze. Zaczęło się od Marqueza, później z toru wyleciał Lorenzo, a na domiar złego do tego zaszczytnego grona dołączył także Dovizioso. W tym momencie skończyła się walka o Mistrzostwo Świata.
Uważam, że Marc Marquez zasłużył na ten tytuł. Każdy z tych dwóch zawodników na niego zasługiwał. Jak to w świecie MotoGP bywa – tytuł mistrzowski wygrywa się mieszanką umiejętności, strategii i szczęścia. Ale bardzo mi żal, że w tej sytuacji byliśmy tak blisko wygranej. I że zespół Ducati dał z siebie tak wiele, by dojść do tego etapu. Bo to właśnie team z Bolonii zrobił w tym sezonie kolejny krok do przodu, a może nawet dwa, w porównaniu ze swoimi rywalami. Już dawno nie byliśmy tak blisko mistrzostwa, włożono w to ogrom pracy, w wielu sytuacjach, kiedy to nasi rywale nie mieli na siebie pomysłu, zespół Ducati wyciągał asa z rękawa i sięgał po zwycięstwo. Na początku sezonu wszystkie oczy skupione były na nowym zawodniku – Jorge Lorenzo, niewielu widziało potencjał w zawodniku z dłuższą historią we włoskim zespole. W tym miejscu posłużę się fragmentem mojego pierwszego wpisu tuż po prezentacji tegorocznego teamu w Bolonii:
Przejście Lorenzo do teamu Ducati wywołało burzę wśród mediów i fanów MotoGP, dlatego można odnieść wrażenie, że drugi z zawodników - Andrea Dovizioso został trochę zepchnięty na dalszy plan. Czy jednak słusznie? Na korzyść Dovizioso przemawiają kilkuletnie doświadczenie na motocyklach marki Ducati, które może pomóc mu szybciej znaleźć "wspólny język" z nowym Desmosedici, wyjątkowy styl jazdy, charakteryzujący się m.in. bardzo opóźnionym hamowaniem oraz sukcesy z Ducati, których Włoch ma już kilka na swoim koncie.
Jorge Lorenzo pod koniec zaczął coraz lepiej dogadywać się ze swoją nową maszyną, dlatego zespół Ducati ma nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie miał aż dwóch kandydatów, którzy aktywnie powalczą o tytuł Mistrza Świata.
Zdecydowanie inaczej wyobrażałam sobie tegoroczny sezon. Po dwóch pierwszych wyścigach byłam pewna, że to Maverick Vinales będzie w tym roku rozdawał karty. Kto mógł wtedy przewidzieć, że Yamaha zaliczy jeden z najgorszych sezonów ostatnich lat? Kto postawiłby na Dovizioso? Chyba za to kochamy ten sport – nigdy do końca nie wiesz, co może się wydarzyć.
Wielkie podziękowania dla całego Ducati Corse za wspaniałą pracę, jaką wykonali w ciągu kilku ostatnich sezonów. Dzięki tej pracy znaleźliśmy się w tym roku w miejscu, o którym jeszcze kilka lat temu mogliśmy jedynie pomarzyć. Ogromne ukłony w stronę Doviego – dobrze wiemy, że dałeś z siebie więcej niż 100%. Z takim zespołem możemy z podniesionym czołem rozpocząć kolejny sezon. Dla nas – widzów – przyszedł czas na przymusowy urlop od MotoGP, dla zespołu – ciężka praca i przygotowania do kolejnego sezonu ruszają tak naprawdę już od jutra. Cieszę się, że byliście ze mną przez te wszystkie miesiące. Mam nadzieję, że uda nam się wynieść z tych wszystkich lekcji jak najwięcej i za rok znów powalczymy o najwyższą stawkę.
Forza Ducati!
fot. Ducati Corse
Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to proste!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się