Skocz do zawartości

Desmo Maniax is a group with desmo in their hearts!


Welcome, Guest!

By registering with us, you'll be able to discuss, share and private message with other members of our community.

iwka46

Redaktor
  • Zawartość

    36
  • Rejestracja

  • Ostatnio

O iwka46

  • Ranga
    Ducatista Newbie
  • Urodziny 03.03.1991

Inne

  • Kraj
    Polska
  • Miasto
    Działdowo/Poznań
  • Płeć
    Kobieta
  • Motocykl
    Monster 620 i.e. Dark

Ostatnio na profilu byli

1397 wyświetleń profilu
  1. Przyznam szczerze, że bardzo ciężko było mi zebrać się do tego wpisu. Jak zabrać się do napisania artykułu o zawodnikach Ducati, którzy - najprościej mówiąc - tym razem nie byli konkurencyjni, skoro nawet zwycięzca tego wyścigu stoi w cieniu innych wydarzeń Grand Prix Argentyny? Prawda jest taka, że wszystko kręci się w tej chwili wokół dwóch zawodników MotoGP, którzy nie pierwszy raz mają ze sobą „na pieńku”. Od dwóch dni nie zajmuję się innym tematem, więc w tym miejscu pozwolę sobie na brak komentarza odnośnie „sami wiecie jakiej” sytuacji. Ocenę pozostawiam Wam. :) Skupmy się na naszym zespole. Mieszane warunki na torze (przesychająca nawierzchnia) okazały się wyjątkowo niekorzystne dla zawodników na włoskich motocyklach. Zacznijmy od fabrycznego teamu Ducati. Obaj zawodnicy podkreślają w wywiadach, że przez cały weekend nie udało im się osiągnąć satysfakcjonujących wyników. Dovizioso startował do wyścigu z ósmego pola po dość trudnych kwalifikacjach. Obaj zawodnicy fabrycznego teamu nie awansowali bezpośrednio do Q2. Włoch zdobył ostatecznie szóste miejsce, co dało mu 10 cennych punktów w walce o Mistrzostwo Świata. Zdecydowanie gorzej wypadł Jorge Lorenzo, który nie awansował do Q2 i do wyścigu startował dopiero z 14. pozycji. Hiszpan dojechał do mety na 15. miejscu, co umożliwiło mu zdobycie pierwszego punktu w tym sezonie. Startujący z pole position Jack Miller (Alma Pramac Racing) ukończył wyścig tuż poza podium. Pomimo świetnego wyniku, Australijczyk nie krył rozczarowania, liczył na znacznie więcej, zwłaszcza że przez długi czas jechał na czele wyścigu. Siódme miejsce wywalczył Tito Rabata z zespołu Reale Avintia Racing, bardzo dobry rezultat po dwóch nie do końca udanych sezonach w zespole Marc VDS. Pierwszą dziesiątkę zamknął Danilo Petrucci (Alma Pramac Racing). Wyścig wygrał Brytyjczyk – Cal Crutchlow. Drugie miejsce wywalczył Johann Zarco, a na najniższym stopniu podium stanął Alex Rins. Niestety nawet wśród dziennikarzy najszybsza trójka nie cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, frekwencja na konferencji prasowej po wyścigu była wyjątkowo niska… Sprawa nowych kontraktów nadal pozostaje otwarta. Ducati rozpoczęło rozmowy z Dovim. Wygląda na to, że obydwu stronom zależy na dalszej współpracy – Włoch ma na koncie dużo sukcesów z Ducati w ostatnim czasie, a jak dobrze wiemy – nie każdy zawodnik potrafi wygrywać na włoskiej maszynie. Krążą jednak plotki, że Dovizioso rozmawiał także z Hondą i Suzuki. Jeśli chodzi o Jorge Lorenzo – trudno cokolwiek powiedzieć, chociaż nie da się ukryć, że zeszłoroczny entuzjazm gdzieś tam po drodze się ulotnił. Powoli pojawiają się też słowa krytyki i niezadowolenia. Nie tylko ze strony hiszpańskiego zawodnika. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2018 w jednej z wypowiedzi Casey Stoner jasno dał do zrozumienia, że jest rozczarowany wynikami Lorenzo. Choć Ducati jeszcze w lutym podkreślało, że zależy im na zatrzymaniu obydwu zawodników, nie do końca wiadomo, ile w tym prawdy. Nawet jeśli Jorge miałby zostać w zespole na kolejny sezon, nie ma co liczyć na kontrakt na takich samych warunkach finansowych. Za dwa tygodnie przenosimy się do Austin. Na tym torze od lat króluje Marc Marquez. Czy w tym roku będzie inaczej?
  2. Dovizioso imponował szybkim tempem już w pierwszych treningach wolnych, osiągając najlepsze czasy. Już wtedy w głowach wielu z nas pojawiła się nadzieja, że tym razem nie będziemy walczyć "jedynie" o podium, lecz o najwyższą wygraną. Pole position padło łupem Johanna Zarco. Francuz wykręcił fenomenalny czas na jednym okrążeniu i tym samym pobił rekord z 2008 roku, który należał do Jorge Lorenzo. Francuz tuż po kwalifikacjach przyznał, że wprawdzie cieszy go zdobyte pierwsze pole startowe, jednak jeśli chodzi o tempo wyścigowe, ma wiele obaw. Rewelacja ubiegłego sezonu - najlepszy debiutant - jechał na czele grupy walczącej o zwycięstwo przez większość wyścigu. Narzucił bardzo szybkie tempo od pierwszego okrążenia. Ostatecznie ukończył wyścig dopiero na ósmym miejscu. Jak sam przyznał - jechał na limicie, pod koniec miał problemy z przednią oponą. Zupełnie inaczej podszedł do wyścigu nasz bohater z Ducati. Dovi wystartował do wyścigu z piątego pola, szybko spadł jednak na siódmą pozycję. Włoch idealnie kontrolował tempo, stopniowo nadrabiając straty, by na koniec stoczyć walkę ze swoim największym rywalem z ubiegłego sezonu - Marquezem. Idealne połączenie piekielnie mocnej i szybkiej maszyny, wyjątkowy styl jazdy i opanowanie, podparte wieloletnim doświadczeniem w klasie królewskiej, pozwoliły naszemu zawodnikowi sięgnąć po największe trofeum. Podium uzupełnili Marc Marquez i Valentino Rossi. Nawet na ostatnim okrążeniu Mistrz Świata próbował odebrać Doviemu zwycięstwo, tym razem jednak bez powodzenia. Hiszpan nie miał najmniejszych szans na ostatniej prostej, co jest dowodem na świetnie wykonaną pracę zespołu w okresie zimowym. Ile jeszcze asów w rękawie skrywa Gigi Dall’Igna? Drugi z zawodników fabrycznego zespołu Ducati do wyścigu wystartował z dziewiątego pola. Nie udało mu się jednak ukończyć wyścigu. W późniejszym wywiadzie Lorenzo winą za upadek w Katarze obarczył awarię przedniego hamulca. Nie był to wymarzony początek sezonu dla zawodnika, który walczy o przedłużenie kontraktu w jednym z najlepszych zespołów w stawce MotoGP. Miejmy nadzieję, że z wyścigu na wyścig będzie coraz lepiej. Startujący do wyścigu z pierwszego rzędu Danilo Petrucci wywalczył piąty najlepszy rezultat. Włoch bardzo intensywnie przygotowywał się do nowego sezonu, zwłaszcza kondycyjnie, co można zauważyć po znacznym spadku masy ciała. Petrux ma na celu zdobycie kontraktu w zespole fabrycznym. Włoch już niejednokrotnie pokazał fanom wyścigów, że potrafi okiełznać Desmosedici. Jak oceniacie jego szanse? Wspaniały wyścig, pełen emocji i ciekawych zwrotów akcji. Oby jak najwięcej takich wrażeń w nowym sezonie. Nie da się ukryć, że rywale podczas zimy nie zbijali przysłowiowych bąków. Honda wydaje się być w świetnej formie. Progres widać również w zespole Suzuki. Yamaha pozostaje wielkim znakiem zapytania, choć na pierwszy rzut oka wygląda na to, że to jeszcze nie „ten” zespół. Dużo zmian, nowe twarze w stawce. Czuję, że to będzie wspaniały sezon! PS Wybieracie się w tym roku na jakieś Grand Prix? fot, Ducati Corse
  3. Prezentacja zespołu MotoGP w Bolonii

    Przejdźmy do największej atrakcji dnia. Tegoroczny model Desmosedici GP 18 różni się kolorystyką od motocykli z poprzednich lat. Obok tradycyjnych barw – czerwieni (która wydaje się być nieco jaśniejsza) i bieli - pojawiły się odcienie szarości. Kolejną modyfikacją, która zdecydowanie rzuca się w oczy, są skrzydełka aerodynamiczne. Szef Ducati Corse - Gigi Dall’Igna - i Andrea Dovizioso podkreślili w swoich wypowiedziach, że w tym sezonie nadal będą pracować nad poprawieniem motocykla pod kątem skręcania. Dovi wspomniał m.in. o problemach na torze Sepang. Jeżeli chodzi o ogólną ocenę – motocykl prowadzi się dobrze, zawodnicy Ducati są w stanie walczyć o konkurencyjne czasy, problem tkwi w środku zakrętu, w tym punkcie rywale zyskują nad nimi przewagę. Po rewelacyjnym sezonie 2017 oczekiwania co do zawodników jeszcze bardziej wzrosły. Dovizioso otwarcie mówi o walce o mistrzostwo. Co jednak z Lorenzo? Czy zawodnik znajdzie w końcu klucz do sukcesu i okiełzna włoskiego potwora? Kontrakty obu zawodników wygasają z końcem 2018 roku, więc walka o wyniki (i pozostanie w zespole na jak najlepszych warunkach) będzie z pewnością zacięta od początku. Już za niecałe dwa tygodnie ruszamy z testami zimowymi w Malezji. Wtedy w końcu nadarzy się okazja, by zobaczyć nową maszynę w akcji. Ostateczną wersję Desmosedici zobaczymy tradycyjnie dopiero podczas pierwszego Grand Prix sezonu, czyli w połowie marca w Katarze. Galeria z prezentacji zespołu dostępna na oficjalnej stronie Ducati. fot. Ducati Corse
  4. Osobiście nie liczyłam na wielki cud. Marc Marquez - pomimo młodego wieku - jest zawodnikiem, któremu trudno dotrzymać kroku. A w tej sytuacji miał bardzo dużą przewagę. Przyznam się do tego, że pomimo ogromnej sympatii dla Hiszpana i jego niebywałego talentu, chwilami miałam nadzieję, że coś niespodziewanego odbierze mu szanse na tytułi i pozwoli naszemu zawodnikowi zawalczyć o mistrzostwo. W sytuacji, kiedy Marquez wjechał w żwir, serce stanęło na moment na pewno niejednemu z Was, a w głowie pojawił się cień szansy, że jeszcze nie wszystko stracone. Ale Marquez przechytrzył nas wszystkich… Punkt numer dwa: Jorge Lorenzo. To Wam pozostawiam ocenę jego postawy. Jestem także bardzo ciekawa, co na temat wyścigu ma do powiedzenia sam zawodnik. Faktem jest, że to obaj zawodnicy Ducati zakończyli swój ostatni występ tego sezonu w żwirze. Zaczęło się od Marqueza, później z toru wyleciał Lorenzo, a na domiar złego do tego zaszczytnego grona dołączył także Dovizioso. W tym momencie skończyła się walka o Mistrzostwo Świata. Uważam, że Marc Marquez zasłużył na ten tytuł. Każdy z tych dwóch zawodników na niego zasługiwał. Jak to w świecie MotoGP bywa – tytuł mistrzowski wygrywa się mieszanką umiejętności, strategii i szczęścia. Ale bardzo mi żal, że w tej sytuacji byliśmy tak blisko wygranej. I że zespół Ducati dał z siebie tak wiele, by dojść do tego etapu. Bo to właśnie team z Bolonii zrobił w tym sezonie kolejny krok do przodu, a może nawet dwa, w porównaniu ze swoimi rywalami. Już dawno nie byliśmy tak blisko mistrzostwa, włożono w to ogrom pracy, w wielu sytuacjach, kiedy to nasi rywale nie mieli na siebie pomysłu, zespół Ducati wyciągał asa z rękawa i sięgał po zwycięstwo. Na początku sezonu wszystkie oczy skupione były na nowym zawodniku – Jorge Lorenzo, niewielu widziało potencjał w zawodniku z dłuższą historią we włoskim zespole. W tym miejscu posłużę się fragmentem mojego pierwszego wpisu tuż po prezentacji tegorocznego teamu w Bolonii: Przejście Lorenzo do teamu Ducati wywołało burzę wśród mediów i fanów MotoGP, dlatego można odnieść wrażenie, że drugi z zawodników - Andrea Dovizioso został trochę zepchnięty na dalszy plan. Czy jednak słusznie? Na korzyść Dovizioso przemawiają kilkuletnie doświadczenie na motocyklach marki Ducati, które może pomóc mu szybciej znaleźć "wspólny język" z nowym Desmosedici, wyjątkowy styl jazdy, charakteryzujący się m.in. bardzo opóźnionym hamowaniem oraz sukcesy z Ducati, których Włoch ma już kilka na swoim koncie. Jorge Lorenzo pod koniec zaczął coraz lepiej dogadywać się ze swoją nową maszyną, dlatego zespół Ducati ma nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie miał aż dwóch kandydatów, którzy aktywnie powalczą o tytuł Mistrza Świata. Zdecydowanie inaczej wyobrażałam sobie tegoroczny sezon. Po dwóch pierwszych wyścigach byłam pewna, że to Maverick Vinales będzie w tym roku rozdawał karty. Kto mógł wtedy przewidzieć, że Yamaha zaliczy jeden z najgorszych sezonów ostatnich lat? Kto postawiłby na Dovizioso? Chyba za to kochamy ten sport – nigdy do końca nie wiesz, co może się wydarzyć. Wielkie podziękowania dla całego Ducati Corse za wspaniałą pracę, jaką wykonali w ciągu kilku ostatnich sezonów. Dzięki tej pracy znaleźliśmy się w tym roku w miejscu, o którym jeszcze kilka lat temu mogliśmy jedynie pomarzyć. Ogromne ukłony w stronę Doviego – dobrze wiemy, że dałeś z siebie więcej niż 100%. Z takim zespołem możemy z podniesionym czołem rozpocząć kolejny sezon. Dla nas – widzów – przyszedł czas na przymusowy urlop od MotoGP, dla zespołu – ciężka praca i przygotowania do kolejnego sezonu ruszają tak naprawdę już od jutra. Cieszę się, że byliście ze mną przez te wszystkie miesiące. Mam nadzieję, że uda nam się wynieść z tych wszystkich lekcji jak najwięcej i za rok znów powalczymy o najwyższą stawkę. Forza Ducati! fot. Ducati Corse
  5. MotoGP: Motegi - Dovi wraca do gry!

    W tym roku Marc Marquez i Andrea Dovizioso znów walczyli o najwyższe miejsce na podium. Tym razem tryumfował Włoch. To był niewątpliwie trudny weekend dla naszych ulubionych zawodników. Niesprzyjająca aura, problemy z oponami, trudne warunki na torze i mnóstwo wywrotek. Zawodnicy Ducati całkiem nieźle radzili sobie na mokrym torze już od pierwszych treningów wolnych. Jorge Lorenzo wykręcił czwarty najlepszy czas w FP1, tuż za nim uplasował się Dovi. W FP2 było jeszcze lepiej – najlepszy czas w tej sesji wywalczył Dovizioso, Lorenzo z czwartym najlepszym rezultatem. Z problemami zawodnicy Yamahy. W sobotnich treningach wolnych #99 zdobył czwarty i trzeci najlepszy czas, Dovizioso trzynasty wynik w FP3 i piąty w FP4. W kwalifikacjach lepiej poszło Jorge – drugi rząd, start z piątego pola. Dovi walkę o zwycięstwo zaczął dopiero z dziewiątej pozycji. Jorge Lorenzo bardzo szybko objął prowadzenie w niedzielnym wyścigu na torze Motegi. Zmotywowany trzecim miejscem w Aragonii chciał pójść o krok do przodu i wygrać swoje pierwsze Grand Prix w barwach Ducati. Tym razem jednak Hiszpan nie miał wystarczająco dużo szczęścia, gdyż po kilku okrążeniach spadł na ósme miejsce. Ostatecznie zawodnik Ducati dojechał do mety z szóstym wynikiem. Zdecydowanie najlepsze widowisko zafundowali nam Andrea Dovizioso i Marc Marquez. Prawdopodobnie każdy fan MotoGP nie mógł oderwać wzroku od tej dwójki, zmieniającej się na pozycji lidera do ostatnich metrów. W takich chwilach często przestają liczyć się prywatne sympatie, nawet jeśli nasz ulubieniec nie bierze udziału w tej batalii, z ogromnymi emocjami śledzimy zmagania zawodników MotoGP do ostatniej sekundy. Zwłaszcza że chodzi tu nie tylko o wygraną w Japonii, ale również o bezpośrednią walkę o tytuł Mistrza Świata. Najwyższy poziom – klasa sama w sobie. Na najniższym stopniu podium stanął Danilo Petrucci, któremu również na kilka okrążeń udało się objąć prowadzenie w tym wyścigu. Tylko zawodnikowi Hondy udało się „wcisnąć” między dwa motocykle Ducati na podium, co daje nam po raz kolejny świetny wynik i powód do dumy. Dzięki zwycięstwu Dovizioso, zawodnik Ducati traci do lidera klasyfikacji – Marqueza – zaledwie 11 punktów. Przed nami jeszcze trzy rundy, wszystko może się wydarzyć – za to w końcu kochamy ten sport. Już za niecały tydzień przenosimy się do Australii. Wyścigu nie ukończył m.in. Valentino Rossi, który zaledwie kilka tygodni temu złamał nogę. Tym razem Włoch znalazł się poza torem w wyniku wywrotki, wygląda jednak na to, że najstarszy zawodnik w stawce ma się dobrze i nie ucierpiał dotkliwie podczas wypadku. Świetnym rezultatem mogą pochwalić się tym razem zawodnicy Suzuki – były zawodnik fabrycznego zespołu Ducati – Andrea Iannone, dojechał do mety na czwartym miejscu, tuż za nim znalazł się jego zespołowy kolega, tegoroczny debiutant – Alex Rins. Idziemy jak burza! Mistrzostwo Świata nadal jest dla nas realne. 11 punktów to czasami kwestia jednego wyścigu. Ten sezon może przynieść ze sobą jeszcze mnóstwo niespodzianek... Forza Ducati! fot. Ducati Corse
  6. Zawodnicy Ducati naprawdę dobrze rozpoczęli weekend w Misano. W treningach wolnych wykręcali przyzwoite czasy, dzięki czemu niemal w każdej sesji plasowali się w czołówce. Również w kwalifikacjach poszło nam świetnie – drugi najlepszy czas wywalczył Dovi, a piąty Lorenzo. Wielu zawodnikom w niedzielę szyki pokrzyżowała niesprzyjająca aura. WET RACE – dla jednych szansa na walkę o czołowe pozycje, dla innych pogrzebane marzenia. Mokrego wyścigu obawiał się najbardziej zdobywca pole position – Maverick Vinales. Jego obawy okazały się słuszne, zawodnik Yamahy bardzo szybko został wykluczony ze zmagań o zwycięstwo. Niedzielne Grand Prix rewelacyjnie rozpoczął Jorge Lorenzo, udało mu się błyskawicznie objąć prowadzenie, odjechać rywalom i zdobyć nad nimi znaczną przewagę. Jednak jego walkę o zwycięstwo zakończył niebezpieczny high-side. Na otarcie łez pałeczkę po Hiszpanie przejął Danilo Petrucci z zespołu OCTO Pramac Racing. „Petrux” prowadził wyścig przez kilkanaście okrążeń, by na ostatnim etapie przegrać walkę z Marquezem. I to był zdecydowanie najsmutniejszy moment wyścigu – Włoch już po raz drugi w tym sezonie prawie doczekał się swojej pierwszej wygranej w kategorii MotoGP, a mówiąc dokładniej – znów ktoś sprzątnął mu zwycięstwo sprzed nosa. Poprzednim razem Danilo przegrał z Valentino w Assen. Dovizioso zanotował na swoim koncie kolejne podium – co podkreśla bardzo istotny fakt w walce o mistrzostwo - jesteśmy konkurencyjni w każdych warunkach i praktycznie na każdym torze. Świetnie spisał się także zawodnik testowy Ducati – Michele Pirro, który do mety dojechał na piątym miejscu. Wyścigu nie udało się ukończyć aż sześciu zawodnikom, na deskach znaleźli się m.in. Cal Crutchlow i Loris Baz. W zmaganiach zabrakło także lokalnej gwiazdy – Valentino Rossi niefortunnie złamał nogę podczas jednego z treningów enduro ze swoimi podopiecznymi z VR46 Riders Academy. W tej chwili w klasyfikacji generalnej prowadzi Marc Marquez, na drugim miejscu (z taką samą liczbą punktów – 199) znajduje się Dovi. Warto dodać, że obaj zawodnicy wygrywali w tym sezonie czterokrotnie! Walka idzie (DOSŁOWNIE) łeb w łeb. Za dwa tygodnie przenosimy się do Aragonii, gdzie w zeszłym roku tryumfował Marc Marquez. Czy uda nam się tym razem pokrzyżować jego plany i marzenia o zwycięstwie? fot. Ducati Corse
  7. GP Wielkiej Brytanii na torze Silverstone. Ta niedziela miała paść łupem Hondy lub Yamahy. Taka jest prawda. Chociaż w treningach nasi zawodnicy pokazywali całkiem niezłe tempo, zwłaszcza Lorenzo, to Marquez sięgnął po pole position, a zawodnicy Yamahy wykręcali świetne czasy przez cały weekend. Wspaniałe tempo zaprezentował również Cal Crutchlow. To miał być wyścig Valentino. Świetny start, kilkanaście okrążeń na prowadzeniu, 300. Grand Prix w klasie królewskiej. To zwycięstwo miało być dla niego. Ale MotoGP lubi zaskakiwać, prawda? Ostatnie okrążenia tego wyścigu były jak bajka – nie było faworyta, walka do ostatniej sekundy, niespodziewane zakończenie. Dovizioso w drugiej połowie zdecydowanie podkręcił tempo, idealnie wpasował się w końcówkę wyścigu i zgarnął zwycięstwo. Ostatecznie na podium stanął nasz chłopak i dwaj zawodnicy Yamahy, ale nie w takiej kolejności, jakiej mogliśmy się spodziewać. Doktor zajął trzecie miejsce, gdyż został pod koniec wyprzedzony przez swojego zespołowego kolegę – Mavericka Vinalesa. Marc Marquez został wyeliminowany z walki przez nagłą awarię motocykla. A teraz kilka refleksji... Prawda jest taka, że to Lorenzo miał być numerem jeden w tym zespole. Lukratywny kontrakt, ogromne wsparcie ze strony Ducati, dlatego mam wrażenie, że większość spodziewała się, że Dovizioso tylko grzecznie będzie odgrywał rolę „tego drugiego” w teamie, pomagał dalej rozwijać motocykl, a tak naprawdę to Jorge będzie gwiazdą tego projektu. W końcu to jego wytypowano na przyszłego mistrza świata. Już wtedy, pisząc artykuł o testach zimowych, zadałam sobie pytanie, czy przypadkiem nie za wcześnie oceniono potencjał Doviego, a właściwie jego rzekomy brak, w kwestii walki o mistrzostwo z Ducati. Trochę zapomniano o jego doświadczeniu, aktywnym uczestnictwie w rozwoju motocykla, wyjątkowym stylu jazdy. To Dovizioso zna prawdopodobnie każdą śrubkę w swojej maszynie i również jako zawodnik prezentował zawsze bardzo pokorną postawę, dlatego też to jego kontrakt został przedłużony. I teraz pytanie bardziej do Was. Mamy już ponad połowę sezonu za nami. Jak oceniacie decyzję o „zatrudnieniu” Jorge Lorenzo przez zespół z Bolonii? Mam nadzieję, że będziemy kontynuować w tym stylu. Co za sezon! Forza Ducati! fot. Ducati Corse
  8. Mówi się, że tor w austriackim Spielbergu jest „idealny pod Ducati” – przede wszystkim ze względu na długie proste, które pomagają zademonstrować potencjał piekielnie mocnej i szybkiej maszyny. Rok temu byliśmy o krok przed konkurentami, w tym roku konkurencja nie spała – pole position dla Marqueza, drugie i trzecie pole startowe dla Lorenzo i Dovizioso. Ale jak wiadomo – wyścig rządzi się swoimi prawami. Marc Marquez wybrał do niedzielnego wyścigu twardą mieszankę na tylną oponę, obaj zawodnicy Ducati zdecydowali się na miękki tył. Już nie po raz pierwszy w tym sezonie Jorge Lorenzo wystrzelił jak rakieta i błyskawicznie objął prowadzenie, zyskując ponad sekundę przewagi nad goniącymi rywalami. Hiszpan wystąpił w tej rundzie w specjalnym – diabelskim – malowaniu kasku. Po kilku okrążeniach i czasie na dogrzanie opon, reszta stawki zaczęła szaleńczą pogoń za Hiszpanem. W pierwszej „goniącej” piątce znaleźli się m.in. Marc Marquez, Valentino Rossi i Andrea Dovizioso. Kilka kółek później do akcji wkroczył lider tabeli, odbierając Lorenzo prowadzenie. Mniej więcej w połowie wyścigu wyłoniła się najszybsza trójka – Marc Marquez, Andrea Dovizioso i Dani Pedrosa, który pozbawił Lorenzo miejsca na podium. Na kilka okrążeń przed zakończeniem wyścigu rozpoczęła się jedna z najciekawszych torowych bitew tego sezonu – Dovizioso vs. Marquez. Zawodnicy zmieniali się na prowadzeniu, walczyli zacięcie przede wszystkim na hamowaniach, jako że obaj słyną ze stylu jazdy, który bazuje m.in. na opóźnionym, głębokim hamowaniu. Na ostatnich metrach zrobiło się naprawdę gorąco… Jazda na limicie ze strony Marqueza w ostatnim zakręcie o mało co nie zakończyła poczynań obu zawodników w żwirze. Dovizioso wyprzedził Hiszpana tuż przed linią mety i zgarnął w pełni zasłużone zwycięstwo. Zwycięstwo Włocha umocniło jego pozycję w generalce - po GP Austrii Dovi wskoczył na drugie miejsce i obecnie traci 16 punktów do lidera tabeli. Na najniższym stopniu podium stanął Dani Pedrosa. Jorge Lorenzo dojechał do mety na czwartym miejscu. Piąty rezultat wywalczył Zarco. Na ósmym miejscu znalazł się Alvaro Bautista, a na dziewiątym – Loris Baz, czyli w sumie cztery motocykle Ducati w pierwszej dziesiątce. Dobry start odnotowali zawodnicy Yamahy, jednak obaj popełnili podobne błędy w zakręcie, po których nie byli już w stanie dogonić czołówki stawki, finiszując na szóstym (Vinales) i siódmym (Rossi) miejscu. fot. Ducati Corse
  9. MOTOGP: Dovi podbija Katalonię!

    Ale... To nie pomyłka! Mamy drugie zwycięstwo z rzędu! Andrea Dovizioso niespodziewanie wygrywa w Montmelo po chyba najtrudniejszym i najdziwniejszym weekendzie w tym sezonie (jak do tej pory :) ). Nowa szykana, która miała na celu zwiększenie bezpieczeństwa na torze po zeszłorocznym śmiertelnym wypadku Luisa Saloma, wprowadziła ogromne zamieszanie. Po kilku wywrotkach i wysłuchaniu opinii zawodników Komisja Bezpieczeństwa zdecydowała się powrócić do starego "tymczasowego" rozwiązania, czyli szykany F1. Czasy z piątkowych treningów, które odbywały się na zmienionym torze, nie były w takim wypadku brane pod uwagę w kwestii kwalifikacji, więc zawodnicy walczyli o bezpośredni awans do Q2 jedynie w sobotnim FP3. Już od pierwszych chwil na torze zawodnicy zrozumieli, że w tym wyścigu kluczowy będzie dobór opon. Andrea Dovizioso po jednym z treningów powiedział, że nowy komplet opon wystarcza na zrobienie dwóch konkurencyjnych okrążeń, na trzecim kółku notował już stratę o 0,7-1 sekundy w stosunku do poprzedniego okrążenia! W ogromnych tarapatach znalazły się Yamahy. Ani jeden motocykl (nie mówimy tu tylko o fabrycznym zespole) nie awansował bezpośrednio do drugiej części kwalifikacji. W Q1 udało się wywalczyć przejście do Q2 Jonasowi Folgerowi (Tech 3) i Maverickowi Vinalesowi. Pole position padło łupem Daniego Pedrosy. Drugie miejsce zdobył Jorge Lorenzo, a trzecie Danilo Petrucci. Dovi startował w wyścigu z siódmego pola. Do walki o zwycięstwo praktycznie od początku włączyły się obie fabryczne Hondy. Na starcie doszło do incydentu między Petruccim a Marquezem. Broniący tytułu Mistrza Świata Hiszpan został zepchnięty przez Włocha do krawędzi toru, szybko jednak wrócił do walki. Ponownie jak w ubiegłym tygodniu prowadzenie szybko objął Lorenzo. Hiszpanowi udało się odjechać rywalom i osiągnąć przewagę 0,5 sekundy, niestety nie na długo. Jorge stracił tempo zaledwie po kilku okrążeniach i spadł na szóste miejsce. Wtedy Dovi przeszedł do ataku. Kilka kółek przejechał na trzecim miejscu, w końcu na siódmym okrążeniu zdecydował się wyprzedzić Marqueza. Dopiero na dziewięć okrążeń przed metą wyprzedził lidera wyścigu - Daniego Pedrosę i spokojnie dowiózł kolejne zwycięstwo dla zespołu Ducati. Ostatecznie drugi do mety dojechał Marc Marquez, a trzeci Dani Pedrosa. Jorge Lorenzo pod koniec rywalizacji pojechał z lepszym tempem i wywalczył czwarte miejsce. Danilo Petrucci tym razem nie ukończył wyścigu i zanotował wywrotkę w żwirze. Valentino Rossi ósmy, a lider klasyfikacji generalnej - Maverick Vinales dopiero dziesiąty. Dovi wskoczył na drugie miejsce w "generalce". Do zawodnika Yamahy traci jedynie 7 punktów. Czy to zapowiedź walki o mistrzostwo? Kolejna runda już za dwa tygodnie w Assen. fot. Ducati Corse To nie pomyłka! Mamy drugie zwycięstwo z rzędu! Andrea Dovizioso niespodziewanie wygrywa w Montmelo po chyba najtrudniejszym i najdziwniejszym weekendzie w tym sezonie (jak do tej pory :) ). Problemy z przyczepnością, tor w nie najlepszej kondycji, pełno nierówności, nowa szykana, za chwilę powrót do starego układu toru... Yamahy w tarapatach. Mistrz Świata wielokrotnie na deskach. Dużo się działo... Nowa szykana, która miała na celu zwiększenie bezpieczeństwa na torze po zeszłorocznym śmiertelnym wypadku Luisa Saloma wprowadziła więcej zamieszania ni pożytku. Po kilku wywrotkach i wysłuchaniu opinii zawodników Komisja Bezpieczeństwa zdecydowała się powrócić do starego layoutu toru. Anulowano czasy z piątkowych treningów, które odbywały się na zmienionym torze, więc zawodnicy walczyli o bezpośredni awans do Q2 jedynie w sobotnim FP3. Już od pierwszych chwil na torze zawodnicy zrozumieli, że w tym wyścigu kluczowy będzie dobór opon. Andrea Dovizioso po jednym z treningów powiedział, że nowy komplet opon wystarcza na zrobienie dwóch konkurencyjnych okrążeń, na trzecim kółku notował już stratę o 0,7-1 sekundy w stosunku do poprzedniego okrążenia! W ogromnych tarapatach znalazły się Yamahy. Ani jeden motocykl (nie mówimy tylko o fabrycznym zespole) nie awansował bezpośrednio do drugiej części kwalifikacji. W Q1 udało się wywalczyć przejście do Q2 Jonasowi Folgerowi (Tech 3) i Maverickowi Vinalesowi. Pole position padło łupem Daniego Pedrosy. Drugie miejsce zdobył Jorge Lorenzo, a trzecie Danilo Petrucci. Dovi startował w wyścigu z siódmego pola. Do walki o zwycięstwo praktycznie od początku włączyły się obie fabryczne Hondy. Na starcie doszło do incydentu między Petruccim a Marquezem. Broniący tytułu Mistrza Świata Hiszpan został zepchnięty przez Włocha do krawędzi toru, szybko jednak wrócił do walki. Ponownie jak w ubiegłym tygodniu prowadzenie szybko objął Lorenzo. Hiszpanowi udało się odjechać rywalom i osiągnąć przewagę 0,5 sekundy, niestety nie na długo. Jorge stracił tempo zaledwie po kilku okrążeniach i spadł na szóste miejsce. Wtedy Dovi przeszedł do ataku. Kilka kółek przejechał na trzecim miejscu, w końcu na siódmym okrążeniu zdecydował się wyprzedzić Marqueza. Dopiero na dziewięć okrążeń przed metą wyprzedził lidera wyścigu - Daniego Pedrosę i spokojnie dowiózł kolejne zwycięstwo dla zespołu Ducati. Ostatecznie drugi do mety dojechał Marc Marquez, a trzeci Dani Pedrosa. Jorge Lorenzo pod koniec rywalizacji pojechał z lepszym tempem i wywalczył czwarte miejsce. Danilo Petrucci tym razem nie ukończył wyścigu i zanotował wywrotkę w żwirze. Valentino Rossi ósmy, a lider klasyfikacji generalnej - Maverick Vinales dopiero dziesiąty. Dovi wskoczył na drugie miejsce w "generalce". Do zawodnika Yamahy traci jedynie 7 punktów. Czy to zapowiedź walki o mistrzostwo? Widzimy się za dwa tygodnie w Assen. Pozdrawiam :)
  10. MOTOGP: Grand Prix Włoch - mamy to!

    Tak jest, udało się! Mamy historyczne zwycięstwo włoskiego zawodnika na włoskim Ducati we włoskim Grand Prix. Osłabiony porannym zatruciem pokarmowym Dovizioso w wielkim stylu zgarnia pierwszą wygraną w tym sezonie. Co za wyścig! Już piątkowe treningi pokazały, kto tu rządzi. Najlepszy czas należał do Dovizioso, 0,201 sekundy wolniej na swoim najlepszym okrążeniu pojechał testowy zawodnik Ducati - Michele Pirro - czyli dwa pierwsze miejsca w tabeli czasów dla zawodników Ducati. Piąty czas wywalczył Hector Barbera, Jorge Lorenzo uplasował się na szóstej pozycji, siódme pole dla Petrucciego, co dało nam wynik aż 5 motocykli Ducati w TOP 10. Świetny start! W FP2 Dovizioso uplasował się ostatecznie na drugim miejcu. Jedynym zawodnikiem, który zrobił lepsze "kółko" od Włocha był Cal Crutchlow. Dovi stracił do Brytyjczyka 0,161 sekundy. W pierwszej dziesiątce znaleźli się również Hector Barbera (szósta pozycja), Alvaro Bautista (siódme miejsce), Michele Pirro (dziewiąty czas) i dziesiąty Danilo Petrucci. Jorge Lorenzo dopiero z jedenastym czasem. Trzeci trening wolny (i zarazem ostatni trening, decydujący o bezpośrednim awansie do drugiej części kwalifikacji) przyniósł lepszy rezultat dla Jorge Lorenzo. Hiszpan poprawił czas okrążenia i wskoczył na trzecie miejsce w tabeli. Dovizioso tym razem nieco gorzej - ósma pozycja, tuż przed nim Pirro. Piąty najlepszy czas wykręcił Alvaro Bautista. Po ciężkich bojach w barażach do Q2 awansowali Johann Zarco i Danilo Petrucci. Najlepsze pole startowe na motocyklu Ducati wywalczył Andrea Dovizioso, zamykający pierwszy rząd. Czwarte pole startowe przypadło Michele Pirro. Jorge Lorenzo ustawił się na polach startowych jako siódmy. Do pierwszej dziesiątki wskoczyli także Alvaro Bautista (ósme miejsce) i Danilo Petrucci - start z dziewiątego pola. Pole position powędrowało tym razem w ręce lidera klasyfikacji generalnej - Mavericka Vinalesa z zespołu Movistar Yamaha. Tradycyjnie na trybunach przeważał kolor żółty. Valentino Rossi startował do wyścigu z drugiego pola. Ulubieniec włoskiej publiczności tydzień temu zaliczył dość poważny wypadek na motocrossie, po którym zmuszony był spędzić noc w szpitalu pod obserwacją lekarzy. Również Andrea Dovizioso startował w niedzielnym wyścigu w nie najlepszej kondycji fizycznej. Zawodnik Ducati nie wziął udziału w porannym warm-upie z powodu zatrucia, jednak po zażyciu leków osłabiony Dovi zameldował się na torze przed popołudniowym wyścigiem (i chwała mu za to!). Już na pierwszym okrążeniu rozpoczęła się prawdziwa włosko-hiszpańska batalia. Świetny start w wykonaniu Valentino Rossiego, który objął prowadzenie na pierwszym okrążeniu. Startujący z siódmego pola Lorenzo praktycznie od razu po starcie awansował o cztery pola, by już na drugim kółku odebrać prowadzenie zawodnikowi Yamahy. Byli koledzy zespołowi prowadzili zaciętą walkę, wymieniając się kilkakrotnie pozycją lidera wyścigu. Już na trzecim okrążeniu do akcji włączył się kolejny hiszpańsko-włoski duet - Maverick Vinales i Andrea Dovizioso, a chwilę później za najszybszą czwórką pogonił zawodnik zespołu Pramac Ducati - Danilo Petrucci. Niestety, Jorge Lorenzo dość szybko odpadł z rywalizacji i po ok. sześciu okrążeniach spadł na szóste miejsce. Na 11 okrążeń przed końcem wyścigu Andrea Dovizioso rozpoczął bezpośrednią walkę o pierwsze miejsce. Chwilę później Petrucci odebrał najniższy stopień podium Rossiemu, by następnie wskoczyć na kilka okrążeń na drugie miejsce. Dopiero na cztery okrążenia przed linią mety Maverick Vinales odebrał zawodnikowi Pramac Ducati drugą pozycję i spróbował powalczyć o pierwsze miejsce - na szczęście bez powodzenia. :) I w taki oto sposób Dovizioso sięgnął po swoje trzecie w karierze zwycięstwo w kategorii MotoGP, pierwsze na suchym torze i pierwsze w historii dla włoskiego zawodnika na naszej ulubionej włoskiej maszynie we włoskim Grand Prix. :) Czy cokolwiek może smakować lepiej niż wygrana w domowej rundzie w takim stylu? Swoją cegiełkę do sukcesu Ducati dołożył także Danilo Petrucci, stając ze łzami wzruszenia w oczach na najniższym stopniu podium. Ósme i dziewiąte miejsce dla Jorge Lorenzo i Michele Pirro. Jorge Lorenzo może pochwalić się całkiem niezłą statystyką na włoskim torze - w przeciągu ostatnich ośmiu lat (nie wliczając w to tegorocznego sezonu) zawsze zdobywał pierwsze lub drugie miejsce na Mugello. Świetny rezultat osiągnął dzisiaj także Alvaro Bautista z Pull & Bear Aspar Team, Hiszpan wywalczył piąte miejsce w wyścigu. Zdecydowanie słabszy występ zaliczyły tym razem fabryczne Hondy. Miła odmiana dla zespołu Ducati po serii awarii w Grand Prix Francji. Tak trzymać! Już za tydzień runda w Katalonii. Nie przegapcie! :)
  11. 620-tka problem z biegami

    Nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania :), ale myślę, że istnieje ryzyko, że coś w ustawieniach może się nie zgadzać. Odstawię moto do mechanika po weekendzie i wręczę uzyskane z forum wskazówki. Byłoby wspaniale, gdyby chodziło o to... Dziękuję za odpowiedź. (Mogłam wnikliwiej poczytać forum, ale jak to bezradna baba zgłosiłam się od razu z lamentem po pomoc. :) ) Jeszcze raz dzięki! Pozdrawiam. :)
  12. 620-tka problem z biegami

    Cześć! Mam problem ze zbijaniem biegów w moim Monsterze, a dokładniej, kiedy wrzucę piąty bieg, mogę zredukować tylko do czwórki, dalej skrzynia się blokuje i nie ma szans na zredukowanie do 3-2-1. Udało mi się wrócić do niższych biegów po zjechaniu na pobocze i "pobujanie" motocyklem w przód i tył, chociaż chwilę to trwało... Po tej akcji używałam biegów do trójki, żeby dojechać do domu, wtedy wszystko było ok. Problem zaczyna się dopiero w momencie wrzucenia wyższego biegu i próbie zredukowania biegów. Mam nadzieję, że udało mi się wytłumaczyć istotę problemu. Proszę o pomoc, bardzo mnie to zmartwiło. Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam!
  13. Wielu z nas wydawało się, że z tej mąki chleba nie będzie. "To chłopak Yamahy", "jego płynny styl jazdy nie pasuje do Ducati", "Jerez nie jest torem pod Ducati" - dzisiaj Jorge Lorenzo ucina wszystkie komentarze i staje na najniższym stopniu podium w Jerez de la Frontera. Podium, które smakuje niemalże jak zwycięstwo.Mamy sukces! Weekend w Hiszpanii przełamał złą passę Jorge Lorenzo, przynosząc pierwsze godne uwagi rezultaty. Czyżby to zwiastun lepszych czasów dla naszego nowego zawodnika? Zacznijmy jednak od piątku. Coś nie za bardzo dogadujemy się z pogodą w tym sezonie. Pierwsza sesja treningowa nie dała wielkiego pola manewru zawodnikom. Na mokrym torze wykręcono niewiele kółek, najlepszy rezultat na Ducati wywalczył sobie Andrea Dovizioso z czasem 1'51.830 i 0.182 sek straty do pierwszego Pedrosy. Lorenzo znalazł się na dziewiątym miejscu z czasem 1'52.359. Hiszpan poprawił swój wynik w drugim treningu wolnym na suchym torze, plasując się na wysokiej czwartej pozycji z czasem 1'40.291 i stratą 0.871 sek do najszybszego zawodnika tej sesji (ponownie Dani Pedrosa). Już w tej chwili w głowach wielu z nas zrodziła się zapewne myśl, że tak jakby Jorge lepiej dogaduje się ze swoją nową maszyną, o czym mogłaby świadczyć choćby jego pewniejsza pozycja na motocyklu w złożeniu. Pierwszą wielką niespodzianką okazał się trzeci trening wolny i DRUGA pozycja dla Giorgio, która zagwarantowała mu - po raz pierwszy w tym sezonie - bezpośredni awans do drugiej części kwalifikacji. Jeżeli ktoś uważał, że FP2 to przypadek, po obejrzeniu FP3 powinien udać, że wcale tak nie uważał. :) Dovizioso poszło zdecydowanie gorzej, dopiero 16. pozycja po zsumowaniu czasów z trzech treningów wolnych. Również w Q1 Dovi nie poradził sobie z rywalami, w wyniku czego Włoch startował do wyścigu dopiero z 14. pola. Jorge wywalczył sobie ósmą pozycję startową, plasując się tuż za swoim byłym kolegą zespołowym - Valentino Rossim. Poranny warm-up okazał się dobrą wróżbą dla naszego hiszpańskiego zawodnika, drugi najlepszy czas. Na czele tabeli znalazł się tym razem Maverick Vinales. W niedzielnym starciu Lorenzo dość szybko zaczął nadrabiać, wyprzedzając m.in. dwie fabryczne Yamahy. Prawdziwa walka rozpoczęła się, gdy Hiszpan dojechał do tegorocznego debiutanta - Johanna Zarco. Francuz zaliczył fenomenalny start w wyścigu i już na pierwszym kółku zaczął gonić czołówkę. Ostatecznie jednak to Jorge Lorenzo odebrał mu marzenie o pierwszym podium w MotoGP. Poza zasięgiem znalazła się tym razem fabryczna Honda. Na najwyższym stopniu podium stanął Dani Pedrosa, drugie miejsce wywalczył sobie Marc Marquez, a trzecie miejsce przypadło Lorenzo. W klasyfikacji generalnej nadal prowadzi Valentino Rossi z 62 punktami na koncie. Dovi spadł na piąte miejsce (41 punktów), a Lorenzo z sumą 28 punktów znajduje się obecnie na dziewiątym miejscu. Liczymy na coraz to lepsze wyniki w kolejnych rundach. Można nie lubić Lorenzo z różnych powodów, ale trzeba przyznać, że jest naprawdę świetnym zawodnikiem, w końcu jeździ w najbardziej prestiżowej kategorii wyścigów motocyklowych na świecie! Za dwa tygodnie przenosimy się do Francji. Co tym razem zaprezentują nam zawodnicy Ducati? fot. Ducati Corse Kliknij tutaj aby zobaczyć artykuł
  14. Mamy sukces! Weekend w Hiszpanii przełamał złą passę Jorge Lorenzo, przynosząc pierwsze godne uwagi rezultaty. Czyżby to zwiastun lepszych czasów dla naszego nowego zawodnika? Zacznijmy jednak od piątku. Coś nie za bardzo dogadujemy się z pogodą w tym sezonie. Pierwsza sesja treningowa nie dała wielkiego pola manewru zawodnikom. Na mokrym torze wykręcono niewiele kółek, najlepszy rezultat na Ducati wywalczył sobie Andrea Dovizioso z czasem 1'51.830 i 0.182 sek straty do pierwszego Pedrosy. Lorenzo znalazł się na dziewiątym miejscu z czasem 1'52.359. Hiszpan poprawił swój wynik w drugim treningu wolnym na suchym torze, plasując się na wysokiej czwartej pozycji z czasem 1'40.291 i stratą 0.871 sek do najszybszego zawodnika tej sesji (ponownie Dani Pedrosa). Już w tej chwili w głowach wielu z nas zrodziła się zapewne myśl, że tak jakby Jorge lepiej dogaduje się ze swoją nową maszyną, o czym mogłaby świadczyć choćby jego pewniejsza pozycja na motocyklu w złożeniu. Pierwszą wielką niespodzianką okazał się trzeci trening wolny i DRUGA pozycja dla Giorgio, która zagwarantowała mu - po raz pierwszy w tym sezonie - bezpośredni awans do drugiej części kwalifikacji. Jeżeli ktoś uważał, że FP2 to przypadek, po obejrzeniu FP3 powinien udać, że wcale tak nie uważał. :) Dovizioso poszło zdecydowanie gorzej, dopiero 16. pozycja po zsumowaniu czasów z trzech treningów wolnych. Również w Q1 Dovi nie poradził sobie z rywalami, w wyniku czego Włoch startował do wyścigu dopiero z 14. pola. Jorge wywalczył sobie ósmą pozycję startową, plasując się tuż za swoim byłym kolegą zespołowym - Valentino Rossim. Poranny warm-up okazał się dobrą wróżbą dla naszego hiszpańskiego zawodnika, drugi najlepszy czas. Na czele tabeli znalazł się tym razem Maverick Vinales. W niedzielnym starciu Lorenzo dość szybko zaczął nadrabiać, wyprzedzając m.in. dwie fabryczne Yamahy. Prawdziwa walka rozpoczęła się, gdy Hiszpan dojechał do tegorocznego debiutanta - Johanna Zarco. Francuz zaliczył fenomenalny start w wyścigu i już na pierwszym kółku zaczął gonić czołówkę. Ostatecznie jednak to Jorge Lorenzo odebrał mu marzenie o pierwszym podium w MotoGP. Poza zasięgiem znalazła się tym razem fabryczna Honda. Na najwyższym stopniu podium stanął Dani Pedrosa, drugie miejsce wywalczył sobie Marc Marquez, a trzecie miejsce przypadło Lorenzo. W klasyfikacji generalnej nadal prowadzi Valentino Rossi z 62 punktami na koncie. Dovi spadł na piąte miejsce (41 punktów), a Lorenzo z sumą 28 punktów znajduje się obecnie na dziewiątym miejscu. Liczymy na coraz to lepsze wyniki w kolejnych rundach. Można nie lubić Lorenzo z różnych powodów, ale trzeba przyznać, że jest naprawdę świetnym zawodnikiem, w końcu jeździ w najbardziej prestiżowej kategorii wyścigów motocyklowych na świecie! Za dwa tygodnie przenosimy się do Francji. Co tym razem zaprezentują nam zawodnicy Ducati? fot. Ducati Corse
  15. I tym razem zawodnicy nie mieli łatwego zadania. Po pierwsze - zmienne warunki pogodowe, w wyniku których walczyli oni o bezpośredni awans do Q2 praktycznie tylko podczas dwóch pierwszych treningów wolnych. W FP3 nie mieli już szansy na poprawę czasów z sesji na suchym torze. Po drugie - nierówności toru, na które skarżyli się zawodnicy. Po trzecie - problem z doborem opon i szukaniem przyczepności. Dla jednych "mokre" kwalifikacje okazały się wybawieniem, dla innych zakończyły się porażką. Wyścig dla Jorge Lorenzo zakończył się już na pierwszym okrążeniu. Niefortunne uderzenie w tylne koło Iannone... i po zawodach. Nie da się ukryć, że Hiszpan z problemami rozpoczął weekend w Argentynie. W treningach wolnych plasował się w drugiej dziesiątce, co w rezultacie zamknęło mu furtkę do walki o jak najlepszą pozycję startową bezpośrednio z drugiej części kwalifikacji. Lorenzo również w Q1 nie był w stanie powalczyć o awans do Q2 i ostatecznie wystartował w niedzielnym wyścigu z 16. pola. Można by rzec, że bardziej pechowym zawodnikiem był tym razem jednak Dovizioso. W treningach wolnych szło mu nieco lepiej niż zespołowemu koledze, co mimo wszystko nie uchroniło go od walki o udział w drugiej części kwalifikacji. Kiedy wszystkim fanom wydawało się, że Dovi wykręcił czas, pozwalający mu przejść do Q2, w ostatniej chwili jego rezultat pobili Valentino Rossi i Dani Pedrosa. Dovizioso startował zatem ostatecznie z 13. miejsca. Włochowi nie udało się powalczyć o cenne punkty w wyścigu, gdyż w wyniku zderzenia z motocyklem Aleixa Espargaro, który zaliczył uślizg przodu motocykla, został on zgarnięty z toru. Najlepszym zawodnikiem na motocyklu Ducati w kwalifikacjach okazał się Czech Karel Abraham. Pomimo trudnych deszczowych warunków udało mu się wywalczyć drugie pole startowe. Na czwartym miejscu w Q2 znalazł się Danilo Petrucci z zespołu OCTO Pramac Racing. Pierwszą dziesiątkę kwalifikacyjną domknęli Loris Baz i Alvaro Bautista. W wyścigu najlepiej z tej czwórki wypadł startujący z 10. miejsca Bautista. Hiszpan dojechał do mety jako czwarty, co było jednocześnie najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników na motocyklach Ducati. Danilo Petrucci wywalczył siódme miejsce, jego zespołowy kolega - Scott Redding - znalazł się na mecie tuż za nim. Zaskoczenie kwalifikacji - Karel Abraham, zamknął pierwszą dziesiątkę. Zawodnicy fabrycznego teamu Ducati, z przyczyn oczywistych, nie dowieźli do mety żadnych punktów. Wyścig wygrał (już drugi raz z rzędu w tym sezonie) zawodnik teamu Movistar Yamaha - Maverick Vinales. Drugi do mety dojechał świętujący w Argentynie udział w swoim 350. Grand Prix, przez wielu nazywany "jeżdżącą legendą" - Valentino Rossi. Na najniższym stopniu podium stanął Cal Crutchlow. Wyścig okazał się pechowy nie tylko dla fabrycznego zespołu Ducati, również m.in. zawodnicy Repsol Hondy nie dojechali do mety. Broniący tytułu Mistrza Świata - Marc Marquez, szybko objął prowadzenie, jednak już na początku wyścigu wypadł z toru. W jego ślady poszedł niestety również Dani Pedrosa. Warto przy okazji zwrócić uwagę na tegorocznych debiutantów, przede wszystkim na Mistrza Świata klasy Moto2 - Johanna Zarco, który tym razem ukończył wyścig na wysokim piątym miejscu. Francuz z zespołu Yamaha Tech3 wywołał niezłe zamieszanie już w Katarze, obejmując niespodziewanie prowadzenie na kilka okrążeń w swoim pierwszym w karierze wyścigu w kategorii MotoGP. Niestety, jak dobrze wiemy, nie udało mu się ukończyć tego wyścigu. Drugi z debiutantów, jednocześnie zespołowy kolega Zarco, Jonas Folger, dojechał do mety na szóstym miejscu. Alex Rins, który zmaga się jednocześnie z kontuzją, nie ukończył wyścigu. Za dwa tygodnie powalczymy w GP Ameryk na torze w Austin. Łatwo raczej nie będzie, gdyż od lat na tym torze dominuje Marc Marquez. Miejmy jednak nadzieję, że tym razem zostaniemy pozytywnie zaskoczeni. fot. Ducati Corse Nie, nie, nie. Zdecydowanie nie tak miało to wyglądać. Zaczęło się całkiem nieźle (podium Dovizioso w Katarze), w Argentynie miało być jeszcze lepiej. No cóż... Za nami drugie Grand Prix w kalendarzu Motocyklowych Mistrzostw Świata. To dopiero drugi wyścig, zawodnicy jeszcze nie rozkręcili się na dobre (za wyjątkiem nowej maszyny do wygrywania z zespołu Yamahy), my jednak nadal pełni obaw. I tym razem zawodnicy nie mieli łatwego zadania. Po pierwsze - zmienne warunki pogodowe, w wyniku których zawodnicy waliczyli o awans praktycznie podczas dwóch pierwszych treningów wolnych, gdyż podczas FP3 zaczęło padać, co uniemożliwiło pobicie czasów, wywalczonych na suchym torze. Po drugie - nierówności toru, na jakie skarżyli się zawodnicy. Po trzecie - problem z doborem opon, szukanie przyczepności. Dla jednych "mokre" kwalifikacje okazały się wybawieniem, dla innych zakończyły się porażką. Wyścig dla Jorge Lorenzo zakończył się już na pierwszym okrążeniu. Uderzenie w tylne koło Iannone... i po zawodach. Nie da się ukryć, że Hiszpan z problemami rozpoczął weekend w Argentynie. W treningach wolnych plasował się w drugiej dziesiątce, co w rezultacie zamknęło mu furtkę do walki o jak najlepszą pozycję startową bezpośrednio z drugiej części kwalifikacji. Lorenzo również w Q1 nie był konkurencyjny, nie był w stanie powalczyć o awans do Q2 i ostatecznie wystartował w niedzielnym wyścigu z 16. pola. Można by rzec, że bardziej pechowym zawodnikiem był tym razem jednak Dovizioso. W treningach wolnych szło mu znacznie lepiej niż zespołowemu koledze, co nie uchroniło go jednak od walki o udział w drugiej części kwalifikacji. Kiedy wszystkim fanom wydawało się, że Dovi wykręcił czas, pozwalający mu przejść do Q2, w ostatniej chwili jego rezultat przebili Valentino Rossi i Dani Pedrosa. Dovizioso startował zatem z 13. miejsca. Włochowi nie udało się powalczyć o przyzwoite miejsce w wyścigu, gdyż w wyniku zderzenia z motocyklem Aleixa Espargaro, który zaliczył uślizg przodu motocykla, został zgarnięty z toru. Najlepszybszym zawodnikiem na motocyklu Ducati w kwalifikacjach okazał się Czech Karel Abraham. Pomimo trudnych deszczowych warunków udało mu się wywalczyć drugie pole startowe. Na czwartym miejscu w Q2 znalazł się Danilo Petrucci z zespołu OCTO Pramac Racing. Pierwszą dziesiątkę kwalifikacyjną domknęli Loris Baz i Alvaro Bautista. W wyścigu najlepiej z tej czwórki wypadł startujący z 10. miejsca Bautista. Hiszpan dojechał do mety jako czwarty, co było jednocześnie najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników na motocyklach Ducati. Danillo Petrucci wywalczył siódme miejsce, jego zespołowy kolega - Scott Redding - znalazł się na mecie tuż za nim. Zaskoczenie kwalifikacji - Karel Abraham, zamknął pierwszą dziesiątkę. Zawodnicy fabrycznego teamu Ducati, z przyczyn oczywistych, nie dowieźli do mety żadnych punktów. Wyścig wygrał (już drugi raz z rzędu w tym sezonie) zawodnik teamu Movistar Yamaha - Maverick Vinales. Drugi do mety dojechał jego zespołowy kolega, świętujący w Argentynie udział w swoim 350. Grand Prix, przez wielu nazwyanych "jeżdżącą legendą" - Valentino Rossi. Na najniższym stopniu podium stanął Cal Crutchlow. Wyścig okazał się pechowy nie tylko dla fabrycznego zespołu Ducati, gdyż również m.in. zawodnicy Repsol Hondy nie dojechali do mety. Broniący tytułu Mistrza Świata - Marc Marquez szybko objął prowadzenie, jednak już na początku wyścigu wypadł z toru. W jego ślady poszedł także Dani Pedrosa. Warto zwrócić uwagę na tegorocznych debiutantów, przede wszystkim na Mistrza Świata klasy Moto2 - Johanna Zarco, który tym razem ukończył wyścig na wysokim piątym miejscu. Francuz wywołał niezłe zamieszanie już w pierwszym wyścigu, obejmując niespodziewanie prowadzenie na kilka okrążeń w swoim pierwszym w karierze wyścigu w kategorii MotoGP. Niestety, jak dobrze wiemy, nie udało mu się ukończyć tego wyścigu. Drugi z debiutantów, jednocześnie zespołowy kolega Zarco, Jonas Folger dojechał do mety na szóstym miejscu.
×

Ważne informacje

By using this site, you agree to our Warunki korzystania z serwisu.